Kreml idzie w zaparte - rzecznik Władimira Putina powtórzył wersję rosyjskiego resortu obrony, że nie było żadnego incydentu z udziałem rosyjskich Su-24 i amerykańskiego niszczyciela USS Donald Cook na Bałtyku. Wcześniej sekretarz stanu USA John Kerry stwierdził, że okręt miał prawo zestrzelić rosyjski samolot, który zbliżył się na odległość mniejszą niż 10 metrów.

REKLAMA

Solidaryzuję się z wyjaśnieniami naszego ministerstwa obrony - stwierdził w piątek rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow.

Dzień wcześniej rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow powiedział, że rosyjskie samoloty bojowe, przelatując w pobliżu amerykańskiego niszczyciela na Bałtyku, przestrzegały wszelkich reguł bezpieczeństwa.

Jak podał, załogi Su-24 wykonywały w ostatnich dniach planowe loty szkoleniowe nad neutralnymi wodami Morza Bałtyckiego. Według jego słów, trasa przelotu przebiegała przez rejon, w którym znajdował się amerykański niszczyciel - Konaszenkow powiedział, że był to obszar leżący około 70 km od rosyjskiej bazy morskiej.

Po natrafieniu na okręt będący w polu widzenia rosyjscy piloci wykonali zwrot i wycofali się, przestrzegając przy tym wszelkich zasad bezpieczeństwa - przekonywał Konaszenkow. Zapewnił również, że "wszystkie loty" rosyjskich samolotów bojowych wykonywane są "w ścisłej zgodzie z przepisami międzynarodowymi, dotyczącymi wykorzystania przestrzeni powietrznej nad wodami neutralnymi".

Rosjanie konsekwentnie odrzucają więc wersję o symulowaniu ataku. Z drugiej jednak strony - jak donosi korespondent RMF FM Przemysław Marzec - rosyjska prasa pieje z zachwytu nad drugim już takim incydentem - po raz pierwszy bowiem amerykański okręt był prowokowany na Morzu Czarnym w kwietniu 2014 roku.

"Moskowskij Komsomolec" pisze nawet, że Amerykanie "połamali zęby" na Su-24.

Siły zbrojne USA opublikowały nagranie wideo

We wtorek wokół amerykańskiego niszczyciela USS Donald Cook kilkakrotnie przelatywał rosyjski śmigłowiec, którego załoga robiła zdjęcia. Później tego dnia dwa Su-24 przeleciały nad okrętem 11 razy. W pewnej chwili przynajmniej jeden z nich zbliżył się do amerykańskiej jednostki na odległość zaledwie 9 metrów. Jak podała agencja Associated Press, wydaje się, że rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, ale nie zareagowały na podjęte przez załogę niszczyciela próby skontaktowania się przez radio.

Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (około 130 km) od Kaliningradu.

Siły zbrojne USA opublikowały m.in. nagrania wideo dokumentujące incydent:

(edbie)