"Niszczycielskie" sankcje na Rosję są możliwe, ale prezydent Donald Trump zapewnia, że nie chce ich nakładać, ponieważ chce pokoju. Amerykański przywódca powiedział o tym w środę, w trakcie spotkania z premierem Irlandii Michealem Martinem w Białym Domu.
Tak, są rzeczy, które można zrobić, które nie byłyby przyjemne w sensie finansowym. (...) Byłoby to bardzo złe dla Rosji. Nie chcę tego robić, bo chcę pokoju. Chcę zobaczyć pokój i zobaczymy; ale w sensie finansowym, tak, moglibyśmy zrobić rzeczy bardzo złe dla Rosji. Byłoby to dla Rosji dewastujące - powiedział Trump, pytany o wywarcie ewentualnej presji na Rosję, by skłonić Moskwę do zawieszenia broni.
Waszyngton dzisiaj ma skontaktowa si z Moskw w sprawie zawieszenia broni w Ukrainie. Biay Dom liczy, e Rosja zaakceptuje amerykask propozycj uzgodnion z Kijowem. "Wszyscy z niecierpliwoci czekamy na odpowied Rosji i stanowczo wzywamy j do zakoczenia dziaa...
p_zuchowskiMarch 12, 2025
Dodał, że ma nadzieję, że nie będzie to konieczne. Ocenił też, że przyjęcie propozycji USA o zawieszeniu broni ma sens dla Rosji, choć przyznał, że to rozwiązanie ma pewnie wady z punktu widzenia Moskwy. Powiedział również, że podczas wtorkowych rozmów z Ukrainą - które ogłosił "wielkim sukcesem" - omawiana była kwestia terytorium oraz szczegóły dotyczące funkcjonowania ewentualnego zawieszenia broni.
Trump nie chciał komentować sprawy jego ewentualnej rozmowy z Władimirem Putinem, ale stwierdził, że amerykańscy negocjatorzy "są w tym momencie w drodze do Rosji". Wyraził też nadzieję, że Rosja zgodzi się na zawieszenie broni. Ocenił, że gdyby udało się osiągnąć rozejm, byłoby to już 80 proc. sukcesu.
Trump powtórzył również, że to Ukrainę uważał za trudniejszego partnera do rozmów.
Działy się ciekawe rzeczy, miałem tu kogoś, kto wydawał się nie chcieć pokoju. Teraz chce pokoju, więc zobaczymy, co się wydarzy - powiedział Trump, odnosząc się do wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
W środę podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt przekazała, że doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz rozmawiał ze swoim rosyjskim odpowiednikiem (prawdopodobnie doradcą Putina Jurijem Uszakowem), zaś specjalny wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff będzie w Moskwie jeszcze w tym tygodniu. Urzędniczka nie zdradziła szczegółów rozmowy Waltza z jego odpowiednikiem, lecz stwierdziła, że "zespół prezydenta pozostaje zaangażowany" w rozmowy z Rosjanami.
Wzywamy Rosjan do podpisania tego planu (zawieszenia broni). Tak blisko pokoju nie byliśmy dotąd w tej wojnie. Jesteśmy na ostatnich 10 metrach, a prezydent oczekuje, że Rosjanie pomogą nam wbiec z tym do strefy końcowej - powiedziała.
Rzeczniczka nie przesądzała, czy dojdzie wkrótce do rozmowy prezydentów Trumpa i Putina.
Odnosząc się do czwartkowej wizyty sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego w Białym Domu, Leavitt zapowiedziała, że Trump będzie naciskał na zwiększenie wydatków obronnych państw Sojuszu. Dodała też, że kiedy ostatnio rozmawiała z Trumpem na ten temat, jego żądanie, by wydatki te wynosiły 5 proc. PKB, nadal jest aktualne.
Portal Moscow Times napisał w środę, że Kreml omawia możliwość zorganizowania spotkania prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Donalda Trumpa w kwietniu albo w maju.
Źródła medium wskazały, że potencjalnym terminem są okolice 20 kwietnia. W tym roku tego dnia Wielkanoc będą obchodziły zarówno Kościoły zachodnie, jak i wschodnie.
Moskwa chciałaby jak najdłużej odkładać w czasie spotkanie liderów, by uzyskać jak największe ustępstwa ze strony Waszyngtonu w zamian za wstrzymanie działań zbrojnych, gdyż obecnie "czas gra na korzyść Kremla" - przekazali rozmówcy portalu.