45. prezydent USA Donald Trump, który w piątek został zaprzysiężony wraz z wiceprezydentem Mike'em Pence'em, powiedział w mowie inauguracyjnej, że "zabierze władzę z Waszyngtonu", i obiecał "koniec masakrowania Ameryki".

REKLAMA

Trump rozpoczął przemówienie dziękując byłym prezydentom Stanów Zjednoczonych, Amerykanom i ludziom na całym świecie, a szczególnie Barackowi Obamie i jego administracji za pomoc w przekazaniu władzy.

Skoncentrował się następnie na tematach, które stanowiły główne wątki jego kampanii wyborczej: odbudowie amerykańskiego przemysłu, ochronie miejsc pracy, odebraniu władzy "waszyngtońskim politykom" na rzecz zwykłych Amerykanów i kierowaniu się dewizą "Ameryka przede wszystkim".

Trump nakreślił - jak komentują media w USA - ponury obraz sytuacji Stanów Zjednoczonych i ich obywateli; Ameryka jest krajem opustoszałych fabryk i szerzy się w niej przestępczość; nazwał bezczynne zakłady "grobowcami" i zauważył, że rząd federalny wydawał miliardy dolarów na obronę granic "innych krajów".

"To masakrowanie Ameryki kończy się właśnie tu"

Prezydent powiedział, że podczas gdy polityczni przywódcy w Waszyngtonie cieszyli się swymi sukcesami, "borykające się rodziny w całym naszym kraju nie miały wielu rzeczy, z których mogły się cieszyć".

To wszystko zmienia się (...) właśnie tutaj i właśnie teraz, ponieważ ta chwila to wasza chwila - oznajmił Trump i dodał: To masakrowanie Ameryki kończy się właśnie tu i kończy się właśnie teraz.

Każda decyzja dotycząca handlu, podatków, imigracji, spraw zagranicznych będzie podejmowana tak, aby przyniosła korzyści amerykańskim pracownikom i amerykańskim rodzinom - obiecał.

20 stycznia 2017 roku będzie zapamiętany jako dzień, w którym lud stał się znowu przywódcą narodu (amerykańskiego) - zaznaczył.

Prezydent powiedział też: Wszyscy Amerykanie w każdym miasteczku daleko i blisko, od jednego oceanu do drugiego oceanu, usłyszcie te słowa: nigdy więcej nie będziecie ignorowani.

Będę walczył dla was, poświęcając każde tchnienie (...), i nigdy, nigdy was nie zawiodę - kontynuował Trump.

Oznajmił, że "nowa wizja będzie rządziła naszą ziemią", i powtórzył: Ameryka przede wszystkim, co było wyborczym hasłem jego kampanii. Odbudujemy kraj rękoma amerykańskich pracowników - dodał.

Razem na wiele, wiele lat określimy drogę, jaką pójdzie Ameryka i świat - oświadczył.

"Zbyt długo broniliśmy granic innych krajów"

Trump powiedział też, że Stany Zjednoczone "muszą chronić (Amerykanów) przed zabieraniem amerykańskich miejsc pracy przez inne kraje". Będziemy postępować według dwóch prostych reguł: kupować amerykańskie (produkty) i zatrudniać Amerykanów - oznajmił.

Prezydent ogłosił, że jego administracja odbuduje infrastrukturę w kraju, aby dać pracę tym, którzy są bezrobotni.

Zapowiedział, że Amerykanie odnajdą solidarność i "wzajemną lojalność", i zaapelował o "nowe poczucie narodowej dumy", które pozwoli zaleczyć konflikty i podziały między obywatelami Ameryki.

Zbyt długo broniliśmy granic innych krajów, podczas gdy odmawialiśmy obrony naszego - mówił Trump. Oświadczył, że żałuje, iż Ameryka finansuje "armie innych krajów", podczas gdy siły zbrojne USA zostały "w smutny sposób" osłabione; obiecał ochronę amerykańskich granic i to, że od tej pory interesy Ameryki będą zawsze priorytetem Waszyngtonu.

Zapowiedział też, że Stany Zjednoczone "będą chronić stare sojusze i tworzyć nowe", a także zjednoczą "cywilizowany świat przeciwko radykalnemu islamskiemu terroryzmowi", który zostanie wykorzeniony.

Stany Zjednoczone "nie chcą narzucać amerykańskiego stylu życia innym krajom, ale chcą być (dla nich) przykładem" - zastrzegł Trump.

Koniec pustych obietnic

Prezydent dodał, że "skończyły się puste obietnice", a dla Ameryki nadeszła teraz "godzina działania". Nie będziemy akceptowali polityków, którzy tylko mówią i nie działają - podkreślił.

Razem przywrócimy Ameryce jej siłę. Przywrócimy Ameryce jej bogactwo. Przywrócimy Ameryce jej dumę. Przywrócimy Ameryce bezpieczeństwo. I, tak, przywrócimy Ameryce jej wielkość - powiedział na zakończenie.

Przemówienie Trumpa trwało 16 minut i było krótsze niż mowy inauguracyjne większości prezydentów - pisze Politico. Jak komentuje AFP, wystąpienie nowego prezydenta miało wydźwięk "ofensywny i zdecydowanie populistyczne akcenty".

BBC podsumowuje, że dwa najczęściej używane w tej mowie słowa to "Ameryka" i "Amerykanie". Według AP przemówienie Trumpa było "bezceremonialnym przeglądem" wątków, które napędzały jego kampanię wyborczą, czyli "ekonomicznego nacjonalizmu i populizmu".

(az)