​Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa w komentarzu do uchwalonej w Parlamencie Europejskim rezolucji dotyczącej pamięci historycznej określiła ten dokument jako "fałszowanie historii" i "zestaw twierdzeń rewizjonistycznych".

REKLAMA

Twierdzenia eurodeputowanych, że II wojna światowa rozpoczęła się od podpisania paktu o nieagresji pomiędzy Niemcami i ZSRR z 23 sierpnia 1939 roku, nie mają nic wspólnego z historią. Przy tym w rezolucji nie ma ani słowa o prowadzonej przez kraje zachodnie polityce "appeasementu" agresora, której celem było przekierowanie agresywnych planów Hitlera z Zachodu na Wschód i o kulminacji tej linii, czyli pakcie monachijskim z 1938 roku - oświadczyła Zacharowa. Zauważyła, że ofiarą układu monachijskiego padła Czechosłowacja.

Na tle licznych wzmianek o "trudnym losie" Polski, która - nawiasem mówiąc, wzięła udział we wspomnianym podziale (Czechosłowacji red.) i zawarła układ o nieagresji z Berlinem jeszcze w 1934 roku - tego rodzaju wybiórczość pamięci historycznej poraża swoim cynizmem - oznajmiła Zacharowa.

Określiła rezolucję przyjętą w PE jako przejaw "poważnego fałszowania historii" i "zestaw twierdzeń rewizjonistycznych". Jej zdaniem doszło do "oburzającej próby postawienia znaku równości pomiędzy Niemcami nazistowskimi, krajem agresorem, i ZSRR, którego narody kosztem ogromnych ofiar wyzwoliły Europę od faszyzmu".

Przedstawicielka MSZ zarzuciła deputowanym PE, że zapominają "o nieprzyjemnych dla siebie kartach" i - jak to ujęła - "tracą kontakt z rzeczywistością". Wyraziła ocenę, że "rzeczywistość ta jest taka, iż w krajach europejskich rehabilituje się przestępców nazistowskich" i "organizacje neonazistowskie czują się swobodnie".

Wcześniej rzeczniczka MSZ podczas cotygodniowego briefingu zarzuciła oficjalnym przedstawicielom Polski "prowokowanie rusofobii" w związku z 80. rocznicą 17 września 1939 roku i określiła ówczesne wydarzenia jako "wejście Armii Czerwonej na zachodnią Ukrainę i Białoruś". Według jej słów polskie władze traktując pakt Ribbentrop-Mołotow "jako pakt wojny", "obłudnie ignorują ten fakt", że Polska podpisała w 1934 roku porozumienie z Niemcami.

Była to kolejna w ostatnim czasie w Rosji oficjalna wypowiedź zrównująca podpisany 23 sierpnia 1939 roku pakt o nieagresji pomiędzy ZSRR i Niemcami hitlerowskimi z porozumieniami zawieranymi z III Rzeszą przez inne kraje europejskie, pomijająca tajny protokół, w którym ZSRR i Niemcy porozumiały się o podziale wpływów w Europie Wschodniej.

Przed i po obchodach 1 września w Polsce, na które nie zaproszono przedstawicieli Rosji, oficjalne osobistości w Moskwie powtórzyły tezę - propagowaną w ZSRR - że porozumienie z Hitlerem pomogło Józefowi Stalinowi odroczyć wybuch działań wojennych na terytorium państwa radzieckiego.

Jednak poza kręgami oficjalnymi pakt oceniany jest krytycznie - historycy w Rosji wskazują, że dzięki niemu same Niemcy wzmocniły potencjał militarny przed wojną z ZSRR.

Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję, w której ocenił, że wybuch II wojny światowej był bezpośrednim skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku i jego tajnego protokołu dodatkowego. Na mocy tego protokołu dwa dążące do podboju świata totalitarne reżimy, III Rzesza i ZSRR, podzieliły Europę na dwie strefy wpływów. "Reżimy nazistowski i komunistyczny dokonały masowych mordów, ludobójstwa i deportacji oraz doprowadziły do utraty życia i wolności w XX wieku na skalę niespotykaną w historii ludzkości" - podkreślili eurodeputowani.