Przyczyną wrześniowej katastrofy Jaka-42 koło Jarosławia, w której 44 osoby zginęły, a jedna została ciężko ranna, były błędy pilotów - poinformował Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w Moskwie. MAK podał też, że jeden z nich miał problemy ze zdrowiem.

REKLAMA

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy wyjaśnił, że bezpośrednią przyczyną wypadku było nieumyślne wciśnięcie przez jednego z pilotów pedałów hamulców podczas startu.

MAK przekazał również, że w krwi jednego z pilotów wykryto ślady preparatu medycznego, po zastosowaniu którego nie wolno siadać za sterami samolotu. Szef Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow ujawnił, że chodzi o Fenobarbital, środek o działaniu nasennym i uspokajającym, znany też pod nazwą handlową Luminal.

Morozow poinformował, że od 2000 roku pilot ten odczuwał pogorszenie czucia w stopach, a od 2005 roku - także w dłoniach. Od 2007 roku leczył się on prywatnie u neurologa, który przepisał mu lek o nazwie Neuromedin.

Według szefa Komisji Technicznej MAK, fakty te pośrednio dają podstawy do mówienia o rozwoju u pilota syndromu polineuropatycznego, który przejawiał się m.in. w naruszeniu koordynacji ruchowej nóg i kontroli ich ułożenia w przestrzeni.

Morozow zaznaczył, że badanie wypadku wykazało, że właśnie nieprawidłowe ułożenie nóg na pedałach podczas startu było przyczyną katastrofy.

Zdaniem MAK, do tragedii przyczynił się też zły dobór załogi oraz uchybienia, jakich dopuszczono się w procesie szkolenia pilotów.

Ocalała jedna osoba

Do katastrofy doszło 7 września o godz. 16.05 czasu moskiewskiego (14.05 czasu polskiego). Jak-42 spadł wkrótce po starcie z lotniska Tunoszna, około 2 km od Jarosławia. Samolot nie zdołał nabrać wysokości, zawadził o antenę lotniskowej radiolatarni, rozpadł się na kilka części i runął na ziemię. Część kadłuba wpadła do Wołgi.

Na pokładzie samolotu było 45 osób: ośmiu członków załogi i 37 pasażerów. Pasażerami byli hokeiści, trenerzy, lekarze i pracownicy techniczni Lokomotiwu Jarosław, jednego z najlepszych klubów hokejowych Rosji. Drużyna leciała do Mińska na mecz Kontynentalnej Ligi Hokejowej (KHL) z tamtejszym Dynamem.

Z katastrofy ocalał inżynier pokładowy Jaka-42 Aleksandr Sizow. Miał poparzone 15 proc. powierzchni ciała. Doznał wielu złamań; miał pękniętą podstawę czaszki. W zeszłym tygodniu został wypisany ze szpitala.