Od 5 do 7 kilogramów trotylu - taką siłę miał ładunek wybuchowy, który eksplodował na głównej stacji metra w Mińsku na Białorusi. Był nafaszerowany metalowymi elementami. Zginęło 11 osób, ponad 120 jest rannych; 22 - w stanie ciężkim. Prezydent Aleksander Łukaszenka nakazał szybkie znalezienie winnych tego zamachu.

REKLAMA

Efekty waszej pracy mają być każdego dnia - mówił Aleksander Łukaszenka na specjalnie zwołanym posiedzeniu rządu.

Białoruski prezydent już wie, kto stoi za zamachem. Ale podczas spotkania z ministrami, szefami resortów siłowych i służb specjalnych zadał im w tej sprawie zagadkę. Uprzedzałem was o tym. Nie chcę dziś przypominać: kim oni są. Zanim odpowiecie na to pytanie, trochę pogłówkujcie - mówił Łukaszenka.

Prezydent, wydając polecenie szefowi KGB, dał jednak jasne wskazówki: kogo szukać. Ustalcie, komu nie podobała się stabilność i spokój na Białorusi. Wszystko przeanalizujcie, tym bardziej, że materiałów na ten temat do dziś powinniście już mieć wystarczająco.

Prezydent nie wykluczył też, że zamach organizowano z zewnątrz. Najpierw nakazał jednak szukać sprawców na Białorusi. Ministrowi obrony polecił szczegółową inwentaryzację magazynów amunicji i materiałów wybuchowych.

Do zdarzenia doszło na największej stacji mińskiego metra.
Do zdarzenia doszło na największej stacji mińskiego metra.
Do zdarzenia doszło na największej stacji mińskiego metra.
Do zdarzenia doszło na największej stacji mińskiego metra.
Do zdarzenia doszło na największej stacji mińskiego metra.

Zobacz film z miejsca wybuchu