W Hiszpanii od 1983 r. aborcja stała się legalna w szczególnych przypadkach, jak zagrożenie dla zdrowia czy życia matki, ciąża w wyniku gwałtu lub ciężkie uszkodzenie płodu. W 2010 r. rząd Rodrigueza Zapatero wprowadził ustawę zezwalającą na dobrowolne przerwanie ciąży do 14. tygodnia, uznając je za prawo kobiet. Pomimo liberalnego prawa aborcyjnego, lekarze, szpitale publiczne, a nawet niektóre regiony odwołują się do tzw. zasady sprzeciwu sumienia, odmawiając przeprowadzania zabiegu.

REKLAMA

Według danych Ministerstwa Zdrowia, w ciągu ostatnich 30 lat w ośmiu (z 50 istniejących) prowincjach (oraz dwóch hiszpańskich miastach autonomicznych, Ceucie i Melilli) nie odnotowano żadnego przypadku dobrowolnego przerwania ciąży, a kobiety odsyłane są do innych regionów w celu przeprowadzenia interwencji. Od 5 lat w dwunastu hiszpańskich prowincjach (oraz miastach autonomicznych) nie ma usług medycznych tego typu albo są dostępne tylko częściowo, z ograniczeniem do konkretnych przypadków.

Istnieją regiony, gdzie nie ma nawet prywatnych klinik aborcyjnych lub są one nieliczne, np. w La Rioja - jedna, a w Kastylii-La Mancha - dwie. Kobiety, które chcą dokonać aborcji, jeżdżą do klinik prywatnych w innych prowincjach.

Według ostatnich danych resortu zdrowia, w roku 2019 przeprowadzono w Hiszpanii ponad 99 tys. aborcji. Zgodnie z danymi oficjalnymi, ogromna większość przerywania ciąży jest dokonywana w klinikach prywatnych - prawie 86 proc. w 2019 r. (91 proc. od 2010 r.)

"Instytucjonalny sprzeciw sumienia jest nielegalny"

W sektorze usług publicznych powszechnym stała się zapisana w Konstytucji Hiszpanii klauzula sumienia, z której masowo korzysta personel medyczny. Młodzi ginekolodzy nie chcą wykonywać aborcji, a od 10 lat nikt nie ukończył szkoleń w tym zakresie - twierdzi Eva Rodriguez, wiceprezes hiszpańskiego stowarzyszenia aborcyjnego (ACAI). W klinikach prywatnych natomiast często pracuje starszy personel i brak jest dopływu nowych lekarzy - stwierdziła.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kaczyński o orzeczeniu TK ws. aborcji: Nic takiego, co by zagrażało interesom kobiet, się nie stało

W ciągu ostatnich 10 lat wiele szpitali, prowincji, a nawet całych wspólnot autonomicznych złożyły "instytucjonalny sprzeciw sumienia". Obecnie trwają dyskusje wokół legalności kolektywnej, a nie indywidualnej formie sprzeciwu.

Według Esteffany Molina z Women’s Link Worldwide "w rzeczywistości w Hiszpanii nie gwarantuje się dostępu do prawa do aborcji z powodu nadużywania klauzuli sprzeciwu sumienia". Ustawa z 2010 r. o zdrowiu seksualnym mówi, że pracownicy służby zdrowia "bezpośrednio zaangażowani" w przerywanie ciąży mają prawo skorzystać z takiej możliwości, ale zawsze jest to "osobista decyzja indywidualna", powinna zostać przedłożona z wyprzedzeniem i na piśmie. Instytucjonalny sprzeciw sumienia jest nielegalny - stwierdziła przewodnicząca ACAI Francisca Garcia. Tymczasem w większości szpitali, jak w Kastylii i Leon, podejmuje się taką decyzję kolektywnie i odgórnie, przez szefów służb sanitarnych, co jest nielegalne - argumentowała.

Czym jest dyskryminacja geograficzna?

Minister ds. równości, Irene Montero już w ubiegłym roku zapowiedziała w Kongresie reformę prawa aborcyjnego, nie wyjaśniając jednak dokładnie, na czym miałaby polegać i proponując m.in. szerszy dostęp do aborcji farmakologicznej. Oprócz tego zmierza do zmodyfikowania ustawy z 2015 r. o konieczności zgody rodziców na dokonanie aborcji przez nieletnich. Przerywanie ciąży porównywała do chemioterapii - osoby 16 i 17-letnie mogą zdecydować, czy jej chcą, czy nie, ale nie mogą same zadecydować o aborcji - przekonywała.

Zdaniem przewodniczącego hiszpańskiego Komitetu Bioetyki, Federico de Montalvo "nie jest jasne, czy sprzeciw sumienia to prawo, którego regulacja zależy od parlamentu, gdyż pochodzi bezpośrednio z Konstytucji". Jednak inni eksperci, jak przewodnicząca ACAI Francisca Garcia uważają, że istnieje potrzeba prawnego uregulowania tej klauzuli.


Według ACAI, istniejąca sytuacja doprowadza do "dyskryminacji geograficznej", polegającej na "zmuszaniu kobiet do udawania się do innych prowincji lub regionów autonomicznych, gdyż w sektorze publicznym opieki zdrowotnej w ich miejscach zamieszkania nie praktykuje się aborcji". W niektórych takich prowincjach odnotowuje się wysoki poziom religijności, jak w Jaen lub Toledo - oskarżyła. Potrzebna jest interwencja instytucjonalna w celu umożliwienia kobietom abortowania w ośrodkach publicznych - dodała.

Wiele organizacji feministycznych mówi o "dyskryminacji geograficznej", ale prezes Fundacji społecznej Madrina w Madrycie, Conrado Gimenez-Argela uważa, że powód jest inny. W wielu regionach Hiszpanii ludność jest tak postarzała, że zwyczajnie nie ma zapotrzebowania na kliniki aborcyjne - powiedział w rozmowie z PAP w środę. Nie może być dużego zapotrzebowania na kliniki tego typu np. w prowincji Zamora, gdzie średnia wieku ludności wynosi 51 lat, najwięcej w Hiszpanii. Z kolei tam, gdzie nie brakuje młodych kobiet, nie ma pomocy państwa dla macierzyństwa i rodziny.

Powstają rejestry medyków, którzy nie przeprowadzają aborcji

Średnia wieku hiszpańskich kobiet to 44,6 lat. Tylko 5,8 mln jest w najlepszym wieku reprodukcyjnym, tj. od 18 do 38 lat, w tym większość ponad 30. W 2019 r., przed pandemią, zmarło 410 tys. osób, a urodziło się 360 tys. dzieci. Jest więcej zgonów niż narodzin w kraju, gdzie państwo opłaca aborcję, ale prawie nie przeznacza środków na wsparcie macierzyństwa - zaznaczył Gimenez-Argela.

Według niego kobiety w ciąży znajdujące się w trudnej sytuacji, są opuszczone przez państwo, które "promuje prawo do dobrobytu zamiast prawa do życia". Powiedział, że stowarzyszenia aborcyjne, jak ACAI, opowiadają się za sporządzaniem stale aktualizowanego rejestru personelu medycznego, stosującego sprzeciw sumienia. Wobec widniejących na tej czarnej liście mogą być stosowane różne szykany, utrudnienia w karierze, wysyłanie na prowincje itd. (...) W Andaluzji takie listy już są tworzone - dodał.


Z badań przeprowadzonych przez fundację społeczną RedMadre wraz z Uniwersytetem Complutense w Madrycie wynika, że w 2018 r. rząd przeznaczył 35 mln euro na przerywanie ciąży i tylko 2,77 mln na pomoc dla przyszłych matek. Macierzyństwo jest niewidoczne w oficjalnych statystykach - stwierdziła fundacja na swoich stronach internetowych.

RedMadre ma 40 filii w całym kraju. W 2019 r. udzieliła pomocy prawie 32 tys. kobiet w ciąży, które znalazły się w trudnej sytuacji w związku z nieplanowaną ciążą. Oprócz problemów ekonomicznych, najczęściej jest to obawa przed opuszczeniem przez partnera, presję ze strony rodziny, ryzyko utraty pracy, utrudnienia w karierze zawodowej lub w ukończeniu studiów.

Spośród kobiet, które chciały przerwać ciążę, aż 90 proc. zrezygnowało z tego zamiaru po otrzymaniu realnej pomocy ze strony organizacji - twierdzi dyrektor generalna RedMadre Amaya Azcona.

Na złożone do Trybunału Konstytucyjnego przez prawicową PP 11 lat temu zapytanie, czy "aborcja na życzenie" jest zgodna z Konstytucją Hiszpanii, jeszcze nie ma odpowiedzi. To najdłużej rozważany problem przez Trybunał Konstytucyjny w całej jego historii.