Nadal nie wiadomo, kto po wyborach parlamentarnych przejmie rządy na Ukrainie. Dziś mają się spotkać bohaterowie pomarańczowej rewolucji - prezydent Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko. Ona chce jak najszybszej umowy o współpracy, on do tej pory grał na zwłokę.

REKLAMA

Szanse, by jeszcze dziś została utworzona koalicja pomarańczowych, są niewielkie. Tymoszenko uważa, że każdy dzień zwłoki zagraża krajowi, Juszczenko twardo zaś trzyma się swojego zdania – rozmowy o warunkach koalicji mogą się rozpocząć dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów. A dopiero dziś najwcześniej zakończy się liczenie głosów.

Wg ukraińskich politologów koalicja pomarańczowych to jednak najbardziej prawdopodobny wariant w nowym parlamencie. Pojawia się tylko pytanie, czy koalicjantom starczy głosów, by stabilnie rządzić. Tymoszenko utrzymuje, że uzyskają w 450-osobowej radzie 255 głosów. Ale na razie wstępne wyniki wyborów wskazują, że Blok Julii Tymoszenko, Naszą Ukrainę i socjalistów poparło mniej niż 45 proc. wyborców.

Podliczono już 70 proc. głosów oddanych w niedzielnych wyborach parlamentarnych na Ukrainie. Z 30 proc. prowadzi Partia Regionów Wiktora Janukowycza, niecałe 8 proc. mniej ma Blok Julii Tymoszenko. Na trzecim miejscu z nieco ponad 15-proc. poparciem znalazła się Nasza Ukraina prezydenta Wiktora Juszczenki.