Zginęło około 30 spośród ponad stu cudzoziemskich zakładników, przetrzymywanych na polu gazowym w In Amenas w Algierii przez powiązanych z Al-Kaidą islamskich terrorystów. Tak twierdzi francuska telewizja po szturmie algierskiej armii na zakłady, gdzie porywacze się zabarykadowali.

REKLAMA

Według francuskiej informacyjnej stacji telewizyjnej LCI porywaczy było około czterdziestu. Dokładna liczba nie jest jednak jeszcze znana, bo niektórzy z nich - dla zmylenia - ubrani byli w mundury algierskiej armii. Ta ostatnia odmawia na razie podawania ostatecznego bilansu akcji jednostek specjalnych. Przedstawiciele armii powtarzają, że w czasie szturmu zginęło 11 terrorystów, którzy wcześniej zabili 7 przetrzymywanych obcokrajowców, a los około 30 innych zakładników jest ciągle nieznany.

Odnaleziono spalone zwłoki


15 spalonych ciał znalazły algierskie siły specjalne na terenie kompleksu gazowego, gdzie islamistyczna grupa zbrojna wzięła w środę zakładników. Taką informację podaje Reuters, powołując się na "źródła poinformowane o kryzysie". Nie wiadomo, w jakich okolicznościach ci ludzie zginęli. Według źródeł Reutersa zajęto się już ich identyfikacją.

Według algierskiej agencji prasowej APS 11 powiązanych z Al-Kaidą terrorystów zdążyło zabić 7 zagranicznych zakładników - zanim sami zostali zastrzeleni przez algierską armię. Ta ostatnia twierdzi, że w czasie ostatniego szturmu udało jej się uwolnić 16 innych zakładników, w tym 2 Amerykanów, 2 Niemców i Portugalczyka. Tymczasem gazeta "El Watan" podała, że porywacze zabili trzech Belgów, dwóch Amerykanów, Brytyjczyka i Japończyka. Ciągle nieznany jest los blisko 10 Brytyjczyków, o czym poinformował rząd w Londynie. APS twierdzi, że kompleks wydobycia gazu w In Amenas został zaminowany przez terrorystów - do akcji wkroczyli saperzy.

Media krytykują szturm


Nadsekwańskie media ostro krytykują szturm algierskich jednostek specjalnych. Sugerują, że władzom w Algierze mniej zależało na życiu zakładników, a bardziej na tym, by terroryści nie wysadzili w powietrze zakładów obsługujących pole gazowe w In Amenas, z którego pochodzi prawie jedna piąta algierskiego eksportu tego surowca. Podobne reakcje słychać również w wielu innych krajach zachodnich i w Japonii. Prezydent Francji Francois Hollande twierdzi natomiast, że działania algierskiej armii były słuszne, bo negocjacje z terrorystami nie były jego zdaniem możliwe.