​Wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow ostrzegł, że Moskwa dopuszcza podjęcie kroków w odpowiedzi na oskarżenie przez amerykańskich przysięgłych 13 Rosjan o ingerencję w wybory prezydenckie. Zastrzegł, że należy przyjrzeć się dalszemu biegowi tej sprawy. "Zawsze reagujemy, w tym działaniami symetrycznymi" - powiedział Riabkow. Przypomniał, że MSZ Rosji rozporządza listą osób, którym zakazano wjazdu do kraju. "Są i inne formy reagowania" - dodał.

REKLAMA

Odnosząc się do potencjalnych działań Moskwy w reakcji na przedstawione w USA oskarżenia, Riabkow wskazał, że "nie wyklucza niczego". Zanim jednak będziemy o tym mówić, trzeba popatrzeć, co realnie będzie się dziać w tej sferze - zastrzegł.

Amerykańska wielka ława przysięgłych, która zajmowała się możliwą ingerencją w roku 2016 w wybory prezydenckie w USA, 16 lutego postawiła w stan oskarżenia 13 Rosjan i trzy firmy związane z biznesmenem Jewgienijem Prigożynem. Jedną z nich jest Agencja Studiów Internetowych, nazywana "fabryką trolli", którą z Prigożynem już wcześniej wiązały media rosyjskie.

Przysięgli zarzucili 13 Rosjanom takie działania, jak m.in. tworzenie fikcyjnych kont w mediach społecznościowych, administrowanie stronami internetowymi należącymi rzekomo do obywateli USA, rejestrowanie rachunków bankowych z użyciem wyłudzonych danych osobowych obywateli Stanów Zjednoczonych.

Według przysięgłych, celem działań Rosjan było stworzenie "podziałów w amerykańskim systemie politycznym". Ingerencje w procesy polityczne w USA rozpoczęły się - zdaniem ławy przysięgłych - w roku 2014 i polegały na wspieraniu Donalda Trumpa i dezawuowaniu jego rywalki Hillary Clinton.

Kreml ocenił oskarżenia jako bezpodstawne i nieudowodnione.

(ph)