Armia Korei Północnej ćwiczyła potencjalne ataki na amerykańskie bazy wojskowe w Japonii - poinformowała oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA po poniedziałkowych próbach z rakietami balistycznymi. Jak podała, przywódca KRLD Kim Dzong Un, który osobiście nadzorował wystrzelenie pocisków, ostrzegł, że sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest tak poważna, że "w każdej chwili może rozpętać się wojna".

REKLAMA

Korea Północna wystrzeliła w poniedziałek nad ranem cztery pociski balistyczne, które po przebyciu około 1000 km spadły do morza w wyłącznej strefie ekonomicznej Japonii, około 300 km od wybrzeża prefektury Akita.

Jak poinformowała KCNA, testy były elementem przygotowania armii do "ataków, w razie konieczności, na bazy wojskowe imperialistycznego agresora - Stanów Zjednoczonych - w Japonii".

Zdaniem komentatorów, poniedziałkowe testy rakietowe są reakcją KRLD na wspólne ćwiczenia armii południowokoreańskiej i sił zbrojnych USA, które są obecne w Korei Południowej w sile 28 500 żołnierzy.

Najnowsze próby rakietowe Korei Północnej potępiło ostro wiele państw, w tym Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Testy były także głównym tematem rozmowy telefonicznej prezydenta USA z szefem japońskiego rządu. Donald Trump i Shinzo Abe byli zgodni, że Korea Północna kolejny raz naruszyła rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wcześniej w poniedziałek USA i Japonia zażądały pilnego zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa.

Północnokoreańskie próby rakietowe potępił także sekretarz generalny ONZ. Takie działania stanowią naruszenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa i poważnie zagrażają pokojowi w regionie - oświadczył Antonio Guterres.

Biały Dom poinformował w poniedziałek, że administracja Donalda Trumpa podejmuje kroki w celu zwiększenia zdolności obronnych przed północnokoreańskimi pociskami balistycznymi poprzez instalację w Korei Południowej systemu antyrakietowego THAAD.


(e)