Francuska policja wszczęła śledztwo w sprawie kolejnego aktu antysemickiego w Paryżu. Lokal Związku Żydowskich Studentów na Uniwersytecie „Nowa Sorbona” został zdewastowany, a jego ściany pokryte wrogimi napisami i groźbami!

REKLAMA

Biuro Związku Żydowskich Studentów zostało zdewastowane w czasie strajku okupacyjnego, który został zorganizowany na Uniwersytecie "Nowa Sorbona" m.in. przez organizacje broniąca praw bliskowschodnich imigrantów. "Śmierć syjonistom i Izraelowi!", "Palestyna zwycięży!" - takim napisom na murach towarzyszyły rysunki z przekreślonymi gwiazdami Dawida.

Francuski rząd zdecydowanie potępił ten kolejny akt antysemityzmu. Doszło do niego zaledwie kilkanaście godzin po paryskim marszu ku pamięci 85-letniej emerytki pochodzenia żydowskiego. Kobieta została zabita tydzień temu przez swojego sąsiada - muzułmanina. Napastnik - według źródeł policyjnych - zadał jej 11 ciosów nożem krzycząc "Allahu Akbar" (Bóg jest wielki). Kobieta została również okradziona, a sprawca i jego wspólnik podpalili jej mieszkanie. Obaj usłyszeli zarzut zabójstwa o charakterze antysemickim.

Media we Francji podkreśliły, że w 1942 roku Knoll udało się uciec z obławy Vel' d'Hiv - przeprowadzonej przez francuską policję łapanki Żydów w okupowanym przez Niemców Paryżu. Zatrzymano wtedy i wywieziono do obozu śmierci ponad 13 tys. Żydów, w tym 4 tys. dzieci.

Wnuczka zamordowanej Knoll napisała na swoim profilu na Facebooku, że wyjechała 20 lat temu do Izraela, wiedząc, że ani ona, ani naród żydowski, nie mają we Francji przyszłości. Kto jednak mógł przypuszczać, że pozostawiam swych bliskich tam, gdzie terroryzm i okrucieństwo doprowadzą do tragedii - napisała.

Francuscy komentatorzy zwracają uwagę na podobieństwa do dokonanej przed rokiem zbrodni, której ofiarą również padła żydowska emerytka Sarah Halimi. Do jej mieszkania wdarł się sąsiad i torturował ją, również krzycząc "Allahu Akbar" (Bóg jest wielki), po czym wyrzucił ją przez okno. Według świadków wezwani przez sąsiadów policjanci, bojąc się wejść na górę, stali bezczynnie na ulicy.

Mordercę najpierw uznano za niepoczytalnego. Zbrodnię, dokonaną na krótko przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, starano się wyciszyć w obawie, że zabójstwo bezbronnej kobiety przez islamistę przysporzy głosów kandydatce skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen.

Prasa zauważyła, że "prokuratura, której jedenaście miesięcy zabrało uznanie antysemickiego charakteru zabójstwa Sary Halimi, tym razem natychmiast wszczęła śledztwo i uwzględniła antysemicki charakter zbrodni".

(mpw)