Co najmniej trzy osoby zostały ranne podczas czwartej w tym roku gonitwy z bykami w Pampelunie, na północy Hiszpanii, w ramach trwającej tam fiesty ku czci świętego Fermina. Byki nie wzięły jednak nikogo na rogi.

REKLAMA

Jak poinformował rzecznik Czerwonego Krzyża Jose Aldaba, tylko jeden ranny mężczyzna został zabrany do pobliskiego szpitala z powodu urazu głowy, którego doznał, gdy przekoziołkował uderzony przez szarżującego byka - pisze agencja Associated Press.

Niedzielna gonitwa trwała tradycyjnie około 2,5 minuty.

Gonitwy z bykami, odbywające się na blisko kilometrowej trasie, to główna atrakcja trwającej w Pampelunie fiesty ku czci świętego Fermina. Każdy z organizowanych raz dziennie biegów kończy się na arenie. Po południu zwierzęta są zabijane przez torreadorów, a wieczorem ich mięso trafia do miejscowych restauracji.

Podczas święta, które potrwa do 14 lipca, w mieście oprócz porannych gonitw odbywa się wiele innych wydarzeń, takich jak koncerty, kolorowe parady czy rodzinne pikniki.

Tradycja fiesty ku czci św. Fermina, jednego z patronów prowincji Nawarry, w której znajduje się Pampeluna, sięga XVI wieku. Uroczystości i zabawy z tej okazji rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w powieści "Słońce też wschodzi".

Fiesta budzi wiele kontrowersji: z jednej strony przyciąga dziesiątki tysięcy osób z całego świata, z drugiej - co roku rannych zostaje podczas niej kilkadziesiąt osób i ginie ok. 50 byków.

Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami w Pampelunie śmierć poniosło 16 osób. Ostatnią ofiarą był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.

(abs)