Hilary Clinton i Condoleezza Rice – to coraz częściej przywoływana para ewentualnych kontrkandydatów w najbliższych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Gdyby do tego doszło, na czele USA po raz pierwszy w historii stanęłaby kobieta.

REKLAMA

Amerykanie powoli dojrzewają do wizji kobiety-prezydenta. W Minnesocie, gdzie odbyło się spotkanie prezydenta George’a Busha z Republikanami, w zasadzie trwa już kampania Condoleezzy Rice. - To wspaniała postać, ma wszelkie kwalifikacje - chwalą wyborcy aktualną szefową dyplomacji. Podobne głosy, tyle że na temat Hilary Clinton, słychać w obozie Demokratów.

Pozostaje jednak pytanie, czy Ameryka jest gotowa na wyścig po prezydenturę, w którym wystartują dwie kobiety. Polityczna poprawność każe się zgodzić. Jednak prowincja nie waha się stwierdzić, że to mężczyzna powinien przewodzić krajowi, tak jak rodzinie. Sami panowie już cieszą się na „fantastyczny show”.

Politolodzy również przyznają, że ewentualne starcie obu pań będzie najbardziej krwawą kampanią polityczną w historii kraju.