Minister skarbu Aleksander Grad nie prześle Komisji Europejskiej dokumentów na temat sprzedaży stoczni gdyńskiej i szczecińskiej tajemniczemu inwestorowi z Kataru. To zaskakująca informacja, bo jeszcze w piątek rzecznik resortu skarbu w rozmowie z reporterką RMF FM Kamilą Biedrzycką obiecywał, że zbierana jest dokumentacja, po to by ją w całości przesłać do Brukseli.

REKLAMA

Przyczyna takiej nagłej wolty jest dość prozaiczna. Urzędnicy postanowili zapoznać się wreszcie z zapisami ustawy kompensacyjnej, znanej szerzej jako specustawa stoczniowa. Mówi ona, że ani Ministerstwo Skarbu ani Agencja Rozwoju Przemysłu nie mają obowiązku przesyłać zbiorczych raportów do Komisji. Powinni to zrobić unijni obserwatorzy, którzy przyglądali się przetargom w Gdyni i w Szczecinie.

Zostali zaakceptowani przez Unię i tylko w ramach ich obowiązków leży działalność sprawozdawcza wobec Unii - tłumaczy Roma Starzyńska z Agencji Rozwoju Przemysłu. Obserwatorzy mają dostęp do wszystkich informacji, dlatego to tylko do nich Komisja powinna kierować ewentualne pretensje.

Na pytanie naszej dziennikarki, dlaczego komisarz Johnatan Todd jeszcze w piątek dopominał się, że jeszcze tych dokumentów od Ministerstwa Skarbu nie otrzymał Gąsiorowska odpowiada: Bez komentarza.

Jak widać, wokół polskich stoczni pojawia się coraz więcej tajemnic i niejasności. Ciekawe kto i dlaczego ma interes w tym, żeby jak najdłużej niewyjaśnione pozostały?