Kandydat na przewodniczącego CDU Friedrich Merz wykluczył w rozmowie z tabloidem "Bild" koalicję chadeków z Alternatywą dla Niemiec (AfD) i zapowiedział przejęcie wyborców tego ugrupowania. Poparł - jak pisze "Bild" - inicjatywę europejskiej armii.

REKLAMA

W wywiadzie, który gazeta określiła jako "pełną ofensywę", Merz opowiadał o swojej wizji polityki CDU oraz Niemiec. W zaplanowanym na 7 i 8 grudnia w Hamburgu zjeździe CDU konserwatywny polityk jest jednym z faworytów do objęcia po kanclerz Niemiec Angeli Merkel szefostwa w tej chadeckiej partii.

Merz w rozmowie kategorycznie wykluczył ewentualną koalicję CDU z antyimigrancką AfD. Ocenił, że wyeliminowanie tego ugrupowania z niemieckiej sceny politycznej jest mało prawdopodobne, ale istnieje szansa na zmniejszenia dla niego poparcia o połowę.

Chcę odzyskać wyborców, którzy przeszli do AfD. Unia (CDU/CSU) w ostatnim głosowaniu do parlamentu straciła milion wyborców na korzyść AfD. Oni nie są nacjonalistami czy antysemitami. To są wyborcy, którzy są rozczarowani Unią - mówił Merz. Jednocześnie stwierdził, że wyobraża sobie tzw. koalicję jamajską (chadecja, Zieloni oraz FDP).

Były szef frakcji parlamentarnej CDU/CSU, który w 2002 ustąpił ze stanowiska w wyniku konfliktu z Merkel, nie chciał zarazem spekulować czy rządząca w Berlinie wielka koalicja chadeków i socjaldemokratów utrzyma się do 2021 roku, czyli do końca swojej kadencji.

Merz skrytykował politykę migracyjną Merkel. Podkreślił, że jej decyzja o otwarciu granic w 2015 dla uchodźców była dobrym "humanitarnym gestem", ale następne kroki - w jego ocenie - spowodowały jednak, że wielu obywateli miało wrażenie, że częściowo utracono kontrolę.

Według Merza priorytetem niemieckich polityków powinno być zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego. Mamy tutaj chrześcijańsko-zachodnią wspólnotę wartości i ci, którzy chcą pozostać w Niemczech, muszą się dostosowywać do tych zasad - oświadczył.

Jednocześnie polityk poparł decyzję o legalizacji małżeństw homoseksualnych w Niemczech. Podobnie przyznał, że dobrym krokiem była rezygnacja z energetyki jądrowej w RFN, ale zaznaczył, że odbyło się to zbyt "gwałtownie oraz bez koniecznej dyskusji".

"Bild" pisze, że Merz powiedział "tak dla europejskiej armii". Pytany o inicjatywę prezydenta Francji Emmanuela Macrona, którą poparła Merkel, powiedział, że "myśli, iż jest właściwe mówić o dużo bardziej zintegrowanej europejskiej polityce zagranicznej, bezpieczeństwa oraz obrony".

Z kolei na pytanie o to, jak powinno rozmawiać się z prezydentem USA Donaldem Trumpem, Merz odpowiedział, że ma "doświadczenie w obchodzeniu się z Amerykanami", którzy według niego "nie akceptują słabości".

(az)