Pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i konfiskaty mienia zażądał prokurator dla białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego, oskarżonego o zatajenie dochodów w szczególnie dużej wysokości. Wyrok będzie ogłoszony jutro, o godzinie 9 czasu polskiego.

REKLAMA

W ostatnim słowie Bialacki, szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna", powiedział, że jego proces "od początku do końca ma podtekst polityczny". Oświadczył, że nie wierzy, żeby białoruskie KGB i inne służby państwowe nie wiedziały, czym zajmuje się "Wiasna". Jeżeli widzą nas jako skarbonkę dla opozycji, to jest to nieprofesjonalizm. Nie wierzę w to. KGB świadomie działa przeciwko obrońcom praw człowieka, wykorzystując wszelkie metody - oświadczył Bialacki. Podkreślił, że czuje się absolutnie niewinny i wskazał, że przed aresztowaniem mógł wyjechać z kraju, ale nie zrobił tego.

Żądając pięciu lat kolonii karnej prokurator powiedział, że Bialacki nie zapłacił podatków od kwot przekazywanych na jego konta w Polsce i na Litwie w latach 2007-2010. Ich łączna wysokość wynosiła według oskarżenia ponad 560 tysięcy euro.

Prokurator odrzucił wyjaśnienia Bialackiego w sądzie, że pieniądze nie były jego osobistym dochodem, lecz były przekazywane na działalność w sferze obrony praw człowieka i pomoc osobom prześladowanym na Białorusi z powodów politycznych.

Zdaniem prokuratora, Bialacki rozporządzał tymi kwotami "według własnego uznania", wykonywał określoną pracę i otrzymywał za to pewne środki, "co wymaga dopełnienia obowiązku płacenia podatków". Oskarżyciel ocenił, że dowody przedstawione w sądzie potwierdzają winę Bialackiego, a dokumenty bankowe są prawdziwe, choć nie ma na nich podpisów i pieczęci. Zażądał też odzyskania od Bialackiego pełnej kwoty niezapłaconych według oskarżenia podatków.

Adwokat Bialackiego zwrócił uwagę, że dokumenty bankowe przedstawione w sądzie nie zostały przetłumaczone z języków obcych, nie są poświadczone pieczęciami ani podpisami. Zauważył, że część materiałów w sprawie to anonimowe wnioski. Skierowanie sprawy do sądu w takim stanie potwierdza nieobiektywność kontroli podatkowych prowadzonych wobec Bialackiego - argumentował obrońca. Analizując materiały, stwierdził, że powstaje "fałszywe wrażenie o istnieniu bazy dowodowej" w procesie. Jego zdaniem również nie udowodniono, że środki z zagranicznych kont Bialackiego trafiały w ogóle na Białoruś. Obrońca powołał się ponadto na przepis prawa białoruskiego mówiący o tym, że opodatkowaniu nie podlegają kwoty otrzymywane przez daną osobę w celu przekazania ich osobie trzeciej.

Bialacki został zatrzymany 4 sierpnia. Jego aresztowanie umożliwiło przekazanie przez Polskę i Litwę władzom Białorusi danych o jego kontach. Podczas procesu Bialacki argumentował, że założył rachunki na swoje nazwisko jako szef organizacji, która nie ma rejestracji, a więc nie może mieć konta na Białorusi. Argumentował też, że przekazywał kwoty z obu rachunków na działalność w sferze praw człowieka.

"Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi. Istnieje od 1998 roku, działała jako organizacja społeczna, ale w 2003 roku została zlikwidowana decyzją białoruskiego Sądu Najwyższego z powodu udziału jej działaczy w obserwacji wyborów prezydenckich w 2001 roku. Później działacze próbowali zarejestrować organizację trzykrotnie, za każdym razem spotykali się z odmową.