Ekstradycja Kima Dotcoma, twórcy zdelegalizowanego portalu wymiany plików Megaupload do Stanów Zjednoczonych jest możliwa - orzekł nowozelandzki Sąd Apelacyjny. Potwierdził tym samym poprzednią decyzję w tej sprawie z lutego 2017 roku.

REKLAMA

Sąd Apelacyjny uznał, że władze amerykańskie przedstawiły wiarygodne dowody na to, że Kim Dotcom i jego trzej współpracownicy uczestniczyli w zmowie w celu świadomego naruszenia praw autorskich na dużą skalę i dla własnego zysku.

Od tego wyroku Kim Dotcom, który jest obywatelem Niemiec, może odwołać się już jedynie do Sądu Najwyższego, który jednak musiałby zdecydować, czy w ogóle będzie zajmował się tą sprawą. Nawet wtedy ekstradycja Dotcoma wymagałaby zgody nowozelandzkiego ministra sprawiedliwości, a tę decyzję zatwierdzić musiałby sąd.

Serwis odwiedzało nawet 50 milionów internautów dziennie


Sprawa rozpoczęła się w styczniu 2012 roku, gdy nowozelandzka policja dokonała spektakularnej obławy na posiadłość Dotcoma w Auckland. Mężczyzna zabarykadował się wówczas w bunkrze.

Dotcom był właścicielem popularnego portalu Megaupload. Po zatrzymaniu Niemca portal zamknięto na wniosek władz USA. Amerykanie domagają się ekstradycji Dotcoma, zarzucając mu, że portal, który odwiedzało do 50 milionów internautów dziennie, w rzeczywistości był przedsięwzięciem pirackim. W USA grozi mu do 20 lat więzienia.

Oskarża USA o chęć zemsty


Kim Dotcom wraz ze swymi trzema byłymi współpracownikami jest oskarżany o czerpanie nielegalnych zysków w wysokości 175 milionów dolarów z działalności portalu. Mieli oni narazić właścicieli praw autorskich do muzyki czy filmów wgrywanych na Megaupload i stamtąd pobieranych na straty przekraczające 0,5 mld dolarów.

Dotcom twierdzi, że jest niewinny i oskarża amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości o chęć zemsty na nim w imieniu potężnych studiów filmowych z Hollywood.

(mn)