Porwany dwa miesiące temu w Iraku i uwolniony w ubiegły wtorek irański dyplomata oświadczył, iż był torturowany przez Amerykanów - poinformowała półoficjalna irańska agencja prasowa Fars.

REKLAMA

W wywiadzie dla Fars Dżalal Szarafi wyjaśnił, jak porwano go i jak był ciężko torturowany przez siły amerykańskie przy pomocy agentów, pracujących dla irackiej firmy łącznościowej, która działa pod nadzorem CIA. Pokazał dziennikarzom na swym ciele ślady tortur, którymi teraz zajmują się lekarze - napisała Fars, uważana za blisko powiązaną z irańską Gwardią Rewolucyjną.

Amerykański rzecznik wojskowy w Bagdadzie zdementował oskarżenia Szarafiego. Siły wielonarodowe w Iraku nie były zaangażowane w jego porwanie ani w jakiekolwiek rzekome tortury, jakim miał być poddawany - powiedział podpułkownik Christopher Garver.

Według Fars Szarafi oświadczył, iż uprowadzili go agenci z legitymacjami irackiego ministerstwa obrony, jadący amerykańskimi samochodami wojskowymi. Powiedział, że zabrano go do bazy w pobliżu bagdadzkiego portu lotniczego, gdzie przesłuchujący zadawali mu pytania w językach arabskim i angielskim.

Pytania stawiane przez agentów CIA dotyczyły obecności i wpływów Iranu w Iraku. Stawiali pytania na temat rozmiarów pomocy, udzielanej rządowi irackiego premiera Nuriego al-Malikiego, ugrupowaniom szyickim, sunnickim i kurdyjskim. Gdy otrzymali moje odpowiedzi o oficjalnych stosunkach Iranu z rządem irackim i jego reprezentantami, nasilili tortury, przez wiele dni torturowali mnie dzień i noc - zacytowała Fars wypowiedź Szarafiego.

Drugi sekretarz ambasady Iranu w Bagdadzie Dżalal Szarafi został uprowadzony 4 lutego przez uzbrojonych napastników, noszących irackie mundury wojskowe. Teheran oskarżył o porwanie Amerykanów, którzy zaprzeczyli, by mieli z tym cokolwiek wspólnego. Szarafiego uprowadzono w śródmiejskiej dzielnicy Bagdadu, Karrada.