Indie są w szoku po odkryciu w pobliżu Delhi zorganizowanego handlu nerkami do nielegalnych przeszczepów. Organami pochodzącymi od biedaków handlowano w jednym z satelickich miast Delhi - dwumilionowym Gurgaonie.

REKLAMA

Duża część ofiar procederu była zwabiana obietnicą pracy, a następnie zmuszana siłą do sprzedaży nerki. Bezrobotnym, których wielu codziennie gromadzi się w niektórych miejscach w Gurgaonie w poszukiwaniu pracy, oferowano około 50 tys. rupii (1250 dolarów) za nerkę. Cena organu dla biorcy wynosiła 10 razy więcej.

Zdaniem policji w ciągu ostatnich dziesięciu lat dokonano tam kilkuset transplantacji. Przeprowadzano je w doskonale wyposażonych salach operacyjnych, w luksusowej tajnej klinice. W całym przedsięwzięciu brało udział około 50 lekarzy i pracowników medycznych. Podejrzewamy, że dokonano około 400 czy 500 transplantacji - powiedział gazecie "Hindustan Times" szef policji w Gurgaonie Mohinder Lal.

Policja znalazła tam pięciu pacjentów juz po przeszczepach - dwóch Amerykanów i trzech Greków. Aresztowano kilka osób, w tym lekarzy. Chirurg który kierował szajką uciekł, prawdopodobnie za granicę. To jeden z największych skandali tego typu w całych Indiach.

Według Światowej Organizacji Zdrowia nielegalny handel organami do przeszczepów dostarcza 10 procent organów do przeszczepów na całym świecie. Oprócz nerek pozyskiwane są serca, jelita, oczy, płuca, wątroby, trzustki.

W Azji kwitnie czarny rynek organów do przeszczepów. Stała się ona magazynem nielegalnie pozyskiwanych organów, z którego korzystają cudzoziemcy. Przez region, w którym mogą oni uzyskać szybkie, łatwe i tanie transplantacje, przepływają co miesiąc z rąk do rąk - od pacjentów, pośredników, nieuczciwych lekarzy i w końcu dawców, żyjących poniżej granicy ubóstwa - miliardy dolarów.

W nędzy żyje 90 procent dawców organów i 90 procent z nich zgadza się na oddanie organów jedynie dlatego, żeby zaradzić kłopotom finansowym. Poza Indiami i Chinami najwięcej nielegalnych transakcji transplantacyjnych przeprowadza się w Bangladeszu, Nepalu i Pakistanie.

Chiny przodowały na rynku transplantacji do 2006 roku, gdy wprowadziły zakaz sprzedaży ludzkich organów. W 2007 roku ograniczyły możliwość przeprowadzania transplantacji cudzoziemcom, dając prawo pierwszeństwa Chińczykom. Nadal jednak są krytykowane za pobieranie organów od osób, na których wykonano wyrok śmierci.