Prezydent Francois Hollande został przyparty do muru w sprawie Syrii! Na burzliwej debacie we francuskim parlamencie prawicowa opozycja zdecydowanie sprzeciwiła się interwencji zbrojnej bez zgody ONZ i zażądała poddania tych planów pod głosowanie.

REKLAMA

Opozycja nie kryje, że żąda głosowania w sprawie ewentualnego ataku na syryjski reżim tylko po to, by spróbować doprowadzić do odrzucenia tego projektu - tym bardziej, że przeciwna interwencji jest również cześć rządowej koalicji, m.in. skrajna lewica i ekolodzy. Hollande został oskarżony o to, że dążąc do akcji zbrojnej bez zielonego światła Rady Bezpieczeństwa ONZ doprowadził do osamotnienia Francji na scenie międzynarodowej, a szczególnie w Unii Europejskiej.

Premier Jean-Marc Ayrault odpowiedział jednak, że decyzja zależy według konstytucji do prezydenta, a nie do parlamentu. Oświadczył, że nie można czekać na zgodę Rady Bezpieczeństwa ONZ, bo uchwalenie odpowiedniej rezolucji blokują tam od początku Rosja i Chiny. Według niego nie ma też sensu czekanie na konkluzje raportu ekspertów ONZ, którzy badali sprawę sierpniowego ataku chemicznego w rejonie Damaszku. Ayrault powiedział, że rolą tych ekspertów jest jedynie stwierdzeniem czy atak miał miejsce i jakich chemicznych substancji użyto, a nie to, kto jest winny. Już teraz mamy pewność, że winny jest syryjski reżim - podkreślił Ayrault.

Premier Francji oświadczył, że bez międzynarodowej interwencji zbrojnej, która osłabiłaby reżim Baszara el-Asada, nie ma nawet co marzyć o szybkim doprowadzeniu do politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii. Ostrzegł również, że z powodu bierności Zachód może stracić wiarygodność i nic nie powstrzyma wtedy na przykład prac nad bronią atomową w Iranie czy Korei Północnej.

Paryż dozbroi syryjskich powstańców?

Wczoraj prezydent Francois Hollande zapowiedział, że Francja będzie działała przeciwko reżimowi Baszara el-Asada - nawet jeżeli nie uda się stworzyć międzynarodowej koalicji do akcji zbrojnej w Syrii. Wyjaśnił, że w takim przypadku Paryż dozbroi syryjskich powstańców.

Dozbrojenie przez Francję syryjskiej opozycji to scenariusz, który według Francois Hollande’a może zostać zrealizowany jeżeli amerykański Kongres nie zgodzi się na udział Stanów Zjednoczonych w interwencji przeciwko reżimowi w Damaszku. Hollande potwierdził, że Francja sama nie przeprowadzi akcji zbrojnej, ale nie zamierza też pozostawić "bez odpowiedzi" użycia broni chemicznej przez Baszara el-Asada przeciwko cywilom. W przeciwnym razie syryjski przywódca i inni dyktatorzy na świecie poczują się bezkarni.

Francois Hollande wypowiedział się na ten temat po spotkaniu w Paryżu z niemieckim prezydentem Joachimem Gauckiem. Ten ostatni potwierdził, że Niemcy nie wezmą udziału w ewentualnej interwencji zbrojnej z powodów historycznych, politycznych i prawnych, ale podkreślił, że byłoby "nie do zniesienia", by syryjski dyktator pozostał bezkarny. Oznajmił, że władze w Berlinie mają nadzieje, iż uda się "osiągnąć międzynarodowe porozumienie w sprawie należytej odpowiedzi" na spotkaniu przywódców 20 największych światowych mocarstw, które zaplanowane zostało na czwartek i piątek w Sankt-Petersburgu.

Hollande zapowiedział, że na marginesie szczytu G-20 w Rosji odbędzie się spotkanie uczestniczących w nim europejskich przywódców w sprawie Syrii. Podkreślił, że Francja jest gotowa wziąć na siebie większy ciężar w działaniach przeciwko Baszarowi el-Asadowi, niż inne kraje Unii Europejskiej, ale jednocześnie zaapelował do swoich europejskich partnerów o większą jedność w tej sprawie.