"Ciosem w plecy" zadanym Izraelowi nazwał wczoraj jeden z izraelskich ministrów zaproszenie delegacji palestyńskiego Hamasu przez prezydenta Władimira Putina do Moskwy. Według niego, Rosja powinna być odsunięta od negocjacji pokojowych na Bliskim Wschodzie.

REKLAMA

Rosja należy, obok USA, Unii Europejskiej i ONZ, do tak zwanego kwartetu madryckiego, który wypracował "mapę drogową" - plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu. Izrael zażądał już oficjalnych wyjaśnień. Tłumaczeń takiego stanowiska domaga się od Rosji także Waszyngton, który uznaje Hamas – podobnie jak Europa - za organizację terrorystyczną.

Komentatorzy zwracają uwagę na niespójność rosyjskiej polityki wobec terroryzmu. Dla Moskwy terrorystami są Czeczeńcy, walczący z prorosyjskim rządem i wojskami rosyjskimi, często rzeczywiście metodami terrorystycznymi. Terrorystami nie są za to hamasowcy, wysadzający się w autobusach i restauracjach w Jerozolimie, zabijający kobiety i dzieci. A teraz Rosja na salony chce wprowadzić szefa Hamasu, znanego z apelu o mordowanie Żydów.