Gruzja i Mołdawia parafowały w Wilnie podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego umowy stowarzyszeniowe z Unią Europejska. Wbrew wcześniejszym planom nie podpisano natomiast umowy o stowarzyszeniu UE-Ukraina. W ubiegłym tygodniu władze w Kijowie ogłosiły, że wstrzymują przygotowania do zawarcia tego porozumienia. Rozczarowany zwolennicy ukraińskiej opozycji dziewiąty dzień z rzędu manifestują na Placu Niepodległości w Kijowie.

REKLAMA

Gruzja i Mołdawia parafowały w Wilnie podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego umowy stowarzyszeniowe z UE, obejmujące porozumienia o wolnym handlu. Umowy mają być podpisane w ciągu roku, czyli przed końcem kadencji obecnej Komisji Europejskiej.

Po zakończeniu szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie prezydent Bronisław Komorowski powtórzył, że unijne drzwi dla Ukrainy są otwarte. Ocenił, że już samo wynegocjowanie i parafowanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą jest pewnym sukcesem, bo sprawy między Ukrainą a Europą nigdy "tak daleko nie zaszły".

Bardzo istotnym elementem - jak dodał Komorowski - są przemiany w ukraińskiej opinii publicznej. To jest także efekt tych ostatnich lat. Wzrost o prawie 100 proc. poparcia Ukraińców dla wizji uczestniczenia Ukrainy w integrowaniu się świata zachodniego - powiedział.

Jego zdaniem zabrakło kropki na i w postaci umowy stowarzyszeniowej, ale Ukraina jest "zapraszana do stołu rozmów", a "Unia deklaruje otwartość drzwi".

Majdan rozczarowany brakiem umowy z UE

Demonstrujący na Majdanie w Kijowie zwolennicy Unii Europejskiej są rozczarowani decyzją władz Ukrainy o niepodpisaniu umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Zapewniają jednak, że nie ustąpią i nadal będą domagać się zawarcia tego porozumienia. Piątek jest dziewiątym dniem ich demonstracji.

Na położonym nieopodal Majdanu Placu Europejskim odbył się kilkutysięczny koncert zorganizowany przez rządzącą Partię Regionów. Natomiast w znajdującym się w pobliżu Parku Maryjskim zebrało się około tysiąca młodych ludzi w sportowych ubraniach. Na Ukrainie nazywa się ich "tituszkami" od nazwiska chuligana, który kilka miesięcy temu na jednej z demonstracji opozycji pobił dwójkę dziennikarzy.

(j.)