Ponad 50 tysięcy Gruzinów demonstrowało w centrum Tbilisi, kontestując zwycięstwo Michaila Saakaszwilego w wyborach prezydenckich 5 stycznia.

REKLAMA

Wbrew przemocy i niesprawiedliwości wygraliśmy. Gruzja wygrała. Musimy stworzyć wspólny front i wtedy wygramy i dojdzie do drugiej tury wyborów - mówił do zgromadzonego tłumu w alei Rustawelego kandydat opozycji na prezydenta Lewan Gaczecziładze.

Jednak z uwagi na ogłoszone kilkanaście godzin wcześniej oficjalne wyniki wyborów, w których potwierdzono zwycięstwo Saakaszwilego w pierwszej turze, hipoteza o drugiej turze wydaje się wysoce nieprawdopodobna. Władze nie dają żadnego sygnału, że ustąpią, przygotowując się do ceremonii objęcia urzędu przez Saakaszwilego 20 lub 21 stycznia.

Podczas demonstracji Salome Zurabiszwili, była szefowa gruzińskiej dyplomacji zaapelowała do przywódców zagranicznych, aby zbojkotowali uroczystość zaprzysiężenia Saakaszwilego.

Opozycja zarzuca władzom oszustwa wyborcze, chociaż zachodni obserwatorzy uznali głosowanie za uczciwe, i domaga się rozpisania drugiej tury wyborów.

Podczas demonstracji, na którą opozycja dostała zgodę władz, nie było widać na ulicach dodatkowych sił policyjnych. Wcześniej obawiano się, że może dojść do powtórki listopadowych wydarzeń, gdy w trakcie manifestacji policja użyła siły i wprowadzono dziewięciodniowy stan wyjątkowy.