Grenfell Tower, londyński wieżowiec, w którym 14 czerwca spłonęło co najmniej 80 osób, staje się obiektem niezdrowego zainteresowania. Coraz częściej odwiedzają go... autokary wypełnione turystami. W Grenfell Tower znajdowało się 120 mieszkań, w których żyło około 600 osób, głównie muzułmanów.

REKLAMA

Okolicznych mieszkańców Grenfell Tower drażni szczególnie zachowanie przybyszów z Azji. Dochodzi do napiętych sytuacji, czasem nawet rękoczynów.

Autokar wiozący turystów z Chin zatrzymał się niedawno niedaleko miejsca tragedii. Chińczycy pozowali do zdjęć, robili sobie słit focie i fotografowali się na tle zwęglonego budynku, nie bacząc na kolportowane w dzielnicy ogłoszenia, apelujące, by tego nie robić.

To nie był odosobniony przypadek. Mówimy im zazwyczaj, żeby stąd odjechali, ale przyjeżdża ich coraz więcej - mówi jeden z okolicznych mieszkańców. Dochodzi do awantur, bo ludzie stracili w tym pożarze bliskich. To nie jest wieża Eiffla, żeby się przed nią fotografować. To grobowiec - dodaje inny.

Kierowca autokaru, który przywiózł pod Grenfell Tower turystów został zwolniony z pracy. Podobny los spotkał przewodnika, który zaproponował im obejrzenie tego miejsca. Pamięć o ofiarach tragicznego pożaru pozostaje żywa.

(adap)