Francuski rząd wpada w panikę - język Moliera jest coraz mniej używany w międzynarodowej dyplomacji. Wg statystyk opublikowanych z okazji 40. rocznicy powstania Organizacji Krajów Frankofońskich, liczba unijnych dokumentów redagowanych po francusku spadła w ciągu dwóch dekad o połowę. To patowa sytuacja dla Francuzów, bo sami nie są raczej poliglotami.

REKLAMA

Pierwsza lekcja angielskiego to "french kiss", czyli francuski pocałunek! - słyszymy w pokazywanej w telewizji humorystycznej reklamie, która zachęca Francuzów do nauki języków obcych w internecie. Wszystko wskazuje na to, że często ta pierwsza lekcja wystarcza potomkom Napoleona, bo według sondaży zajmują oni jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem znajomości języków obcych.

Nikt nie chce mówić w Paryżu po angielsku. Kiedy na przykład pytam o coś w restauracji, zawsze słyszę odpowiedź po francusku - skarży się paryskiemu korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi włoska turystka. Wcześniej byłyśmy na przykład w Amsterdamie i nie było tam tak dużego problemu językowego jak w Paryżu - wtóruje jej koleżanka.

Być może Francuzi wychodzą z założenia, że język Moliera im wystarczy, bo i tak ich ojczyzna jest najliczniej odwiedzanym przez turystów krajem na świecie.

Zobacz tez: Francja chce dawać lekcje języka Moliera Buzkowi i Ashton