Innowacyjny system KERS, powrót gładkich opon typu „slick” i nowe pakiety aerodynamiczne. W tym roku w Formule 1 sporo nowinek technicznych. Wszystko wskazuje na to, że tegoroczny sezon przyniesie zespołom, kierowcom i kibicom prawdziwą rewolucję.

REKLAMA

Największą innowacją jest wprowadzenie systemu KERS, czyli system odzyskiwania energii kinetycznej podczas hamowania, aby skumulować ją i w odpowiednim momencie pozwolić na zwiększenie mocy bolidu. To pozwoli na wyprzedzenie innych kierowców, którzy w danym momencie nie będą z niego korzystać. Szacunkowy przyrost mocy to około 82 koni mechanicznych przez sześć sekund na każdym okrążeniu. KERS składa się z instalacji elektrycznej i kilku akumulatorów – oznacza to zwiększenie wagi bolidu nawet o 30 kilogramów. W Formule 1preferowani są więc kierowcy dość niscy i o mniejszej wadze. Na szczęście system nie jest jednak wyposażeniem obligatoryjnym, dlatego kilka teamów na początku sezonu postanowiło nie instalować go w swoich pojazdach.

Po jedenastu latach do Formuły powróciły gładkie opony, tzw. „slicki”. Dostawca ogumienia – japońska firma Bridgestone – musiała w związku z tym zmienić system oznaczania miękkich opon. Od tego sezonu zamiast białego paska na oponie, miększe gumy będą miały zieloną obwódkę na bocznej ściance. To nie jedyna zmiana dotycząca opon. Bridgestone będzie przygotowywać na każde Grand Prix inne zestawy ogumienia. Producent ma do wyboru aż cztery różne mieszanki – twardą, średnią, miękką, i supermiękką.

Bardzo istotna zmiana dotyczy aerodynamiki pojazdów. Przednie skrzydła będą niższe i szersze, tylne – o wiele wyższe i węższe niż w bolidach z ubiegłego roku. Pierwszy raz kierowcy będą mogli również zmieniać ustawienia karoserii sterując z kokpitu płatami na przednim skrzydle. Każdy z nich będzie regulowana maksymalnie o 6 stopni. Na każde okrążenie wprowadzono limit dwóch korekt ustawienia płatów. Wszelkie dodatki ingerujące we właściwości aerodynamiczne bolidów – tj. skrzydełka, owiewki, kominy czy dyfuzory zostały zakazane.

Od tego roku każdy silnik będzie musiał wytrzymać co najmniej trzy wyścigi. Ponadto wprowadzono limit silników, które można zużyć w sezonie. Każdy z kierowców będzie mógł użyć maksymalnie osiem jednostek napędowych. Przekroczenie tej liczby będzie skutkować przesunięciem o dziesięć miejsc do tyłu na starcie najbliższego wyścigu. Warto również zaznaczyć, że w specyfikacji silników obniżono ich maksymalne obroty z 19000 do 18000 na minutę.

Władze F1 wprowadziły także drobną korektę w przepisach wyścigów. Zrezygnowano ze stosowania kontrowersyjnego przepisu, który przewidywał karanie kierowcy za zjazd do pit stopu na tankowanie we wczesnej fazie pobytu na torze samochodu bezpieczeństwa. Od tego sezonu pit stop będzie cały czas otwarty i kierowcy będą mogli bez przeszkód tankować. W ubiegłym roku ofiarą tego bezdusznego przepisu padł Robert Kubica, który podczas Grand Prix Singapuru zjechał na dotankowanie, gdy boksy były zamknięte. Został ukarany 10-sekundowym postojem w alei serwisowej i ostatecznie zajął w wyścigu 11. miejsce.