W pobliżu kampusu Uniwersytetu Politechnicznego w Hongkongu doszło do kolejnych starć antyrządowych demonstrantów z policją. Jeden z funkcjonariuszy został postrzelony w łydkę strzałą –informują służby.

REKLAMA

Protestujący przystąpili do ofensywy, gdy policyjny wóz do rozganiania demonstracji z armatką wodną utknął wśród cegieł rozrzuconych wcześniej na ulicy - relacjonuje publiczna stacja RTHK.

Demonstranci rzucają cegły, strzelają z łuków i miotają koktajlami Mołotowa przy użyciu zbudowanych przez siebie gigantycznych proc. Policja używa dwóch pojazdów z armatkami wodnymi, które polewają protestujących wodą z niebieskim barwnikiem, mającym ułatwić ich późniejszą identyfikację.

Demonstranci barykadują się w budynkach uniwersytetów. Jeden z policjantów został trafiony strzałą

Jeden z funkcjonariuszy odpowiedzialnych za kontakty z dziennikarzami został postrzelony w łydkę strzałą - poinformowała policja w komunikacie. Potępiła przy tym działania protestujących i zaapelowała do członków społeczeństwa, by unikali okolic Uniwersytetu Politechnicznego.

Jest to jedna z kilku hongkońskich uczelni, gdzie w ostatnich dniach barykadowali się demonstranci. Do brutalnych starć z policją dochodziło m.in. na Uniwersytecie Chińskim w Hongkongu, który we wtorek przypominał strefę działań wojennych.

Tymczasem hongkońskie biuro edukacji ogłosiło w niedzielę, że wszystkie szkoły podstawowe i średnie oraz przedszkola w regionie pozostaną zamknięte również w najbliższy poniedziałek. Z powodu protestów zajęcia nie odbywają się w nich już od czwartku. Kilka uczelni wyższych wstrzymało zajęcia na kampusach do końca semestru.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Szefowa władz Hongkongu: Protestujący są wrogami i nigdy nie zwyciężą

Po 11 listopada nastąpiła eskalacja konfliktu

Do eskalacji protestów doszło po postrzeleniu jednego z demonstrantów ostrą amunicją w czasie starć 11 listopada. Raniony 21-latek nie był uzbrojony, ale według policji usiłował wydrzeć funkcjonariuszowi pistolet, a policjant strzelił, by temu zapobiec.

W sobotę na ulicach miasta pojawili się stacjonujący w Hongkongu żołnierze chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) - po raz pierwszy od czerwca, gdy w regionie rozpoczęła się trwająca fala antyrządowych protestów. Żołnierze pomagali usuwać barykady z ulic w dzielnicy Koulun Tong.

Udział żołnierzy w oczyszczaniu ulic stanowczo potępili posłowie opozycji demokratycznej w Hongkongu. We wspólnym komunikacie przypomnieli oni, że zgodnie z obowiązującym prawem żołnierze garnizonu ALW nie powinni ingerować w sprawy Hongkongu, chyba że zostaną poproszeni przez władze regionu o pomoc w utrzymaniu porządku publicznego lub usuwaniu skutków katastrofy.

Rzecznik administracji Hongkongu oświadczył jednak, że władze regionu nie prosiły żołnierzy o pomoc - podała publiczna rozgłośnia RTHK. Hongkoński garnizon ALW wydał komunikat, w którym napisano jedynie, że część żołnierzy pomogła mieszkańcom w oczyszczaniu dróg w pobliżu jednostki.