Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w niedzielę, że rozpoczęły się operacje w irackim Sindżarze. W związku z obecnością Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w tym regionie Ankara wielokrotnie groziła interwencją zbrojną.

REKLAMA

Powiedzieliśmy, że wejdziemy do Sindżaru. Teraz zaczęły się tam operacje. Walka jest wewnętrzna i zewnętrzna - oznajmił Erdogan, nie wyjaśniając, na czym operacje te polegają.

W piątek Unia Wspólnot w Kurdystanie (KCK) poinformowała, że bojownicy PKK postanowili wycofać się z jazydzkiego Sindżaru w Iraku.

KCK wyjaśniła w komunikacie, że powodem wycofania jest spełnienie celu misji, jakim było zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom tego regionu; podała też, że w Sindżarze interweniowano w celu uratowania jazydów od ludobójstwa.

W Sindżarze pozostaną prawdopodobnie powiązane z PKK oddziały Sił Oporu Sindżaru (YBS), które są złożone z miejscowych jazydów i otrzymują żołd od irackiego rządu.

Turcja regularnie przeprowadza naloty na obiekty PKK w tym rejonie.

PKK, która jest złożona z Kurdów tureckich, uważana jest przez Turcję, Unię Europejską i USA za organizację terrorystyczną. Od lat 80. XX wieku prowadzi z Ankarą walkę o kurdyjską autonomię .

Wojska tureckie weszły tydzień temu do położonego w północno-zachodniej Syrii miasta Afrin, które znajduje się w regionie o tej samej nazwie. W sobotę tureckie dowództwo poinformowało, że przejęły kontrolę nad całym tym regionem. Turcy starają się wyprzeć stamtąd kurdyjskich bojowników z Oddziałów Ludowej Samoobrony (YPG). Ankara postrzega YPG jako przedłużenie PKK.

ONZ podał w minionym tygodniu, że z Afrinu uciekło już około 75 tys. osób, a oczekuje się, że turecka ofensywa zmusi do ucieczki z tej kurdyjskiej enklawy wielu kolejnych mieszkańców.

(az)