Te rozmowy z Pekinem pokażą, na co Unię Europejską stać i czy ona rzeczywiście może być jednym z globalnych centrów - wyjaśnia na antenie internetowego Radia RMF24 Radosław Pyffel, analityk i znawca Chin. W Pekinie trwa pierwszy od czterech lat szczyt Unia Europejska-Chiny. Biorą w nim udział najważniejsi politycy, tacy jak chiński przywódca Xi Jinping, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Charles Michel.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ekspert o szczycie UE-Chiny: Chiny siedzą na wzgórzu i rozgrywają swoją grę

24. szczyt UE-Chiny jest pierwszym od 2019 roku, w którym przywódcy biorą udział osobiście. Zdaniem eksperta nie jest to przypadek i mają na to wpływ konkretne wydarzenia. Tutaj mamy kontekst międzynarodowy, to są pola bitewne Ukrainy, to są pewne napięcia geopolityczne w różnych częściach świata, także na Bliskim Wschodzie, a także zaostrzająca się rywalizacja amerykańsko-chińska. Są kwestie handlowe do załatwienia, kwestie dostępu do rynku dla chińskich firm w Europie i dostępu do europejskich firm w Chinach - wyjaśnia gość Radia RMF24.

Unia Europejska dąży do bycia niezależnym podmiotem w globalnej gospodarce. Niemcy i Francuzi chcieliby strategicznej autonomii. W tym celu konieczna jest współpraca z rynkiem chińskim. Mamy rewolucję technologiczną, mamy nowe łańcuchy dostaw. To wszystko się teraz układa na nowo. Unia Europejska, szczególnie koncerny z Europy Zachodniej, chcą być na rynku chińskim - komentuje Pyffel. Zwraca także uwagę, że politycy UE stosują ostrą retorykę wobec Chin, szczególnie Ursula von der Leyen.

Wpływ UE na Chiny

Powszechnie wiadome jest, że w Chiny dopuszczają się łamania praw człowieka. W Sinciangu, zachodnim regionie Chin, gdzie mieszkają Ujgurzy, pekiński rząd wprowadził system permanentnej inwigilacji. Mieszkańcy są kontrolowani przez kamery i czujniki GPS. Powstają obozy, gdzie więźniowie są torturowani i zmuszani do pracy. Znawca Chin uważa, że to spotkanie nic w tej kwestii nie zmieni. Myślę, że UE poruszy ten problem. Myślę, że gospodarze pokiwają głowami i będzie tak, jak było przez ostatnie 20 lat. Tutaj akurat nie spodziewam się jakiegoś przełomu - mówi analityk. Jego zdaniem będzie to tylko poboczny temat, a głównymi kwestiami będą te dotyczące spraw gospodarczych i handlowych.

Oficjalnie Federację Rosyjską wspiera Iran i Korea Północna. Pekin zapewnia o swojej neutralności, jednocześnie wysyłając dostawy chińskiej broni do Rosji. Doradca prezydenta Rosji, Maksym Oreszkin, określił Chiny, jako kluczowego partnera handlowego dla Rosji a Władimir Putin stwierdził, że zarówno Federacja Rosyjska, jak i Chiny są zainteresowane tworzeniem nowych szlaków handlowych. Wydaje mi się, że UE będzie miała niewielkie szansę, żeby przekonać Chiny do tego, żeby one prezentowały stanowisko takie samo jak Unia Europejska, chociaż jakiś wpływ pewnie będzie można wywrzeć - wyjaśnia gość RMF24.

Jednocześnie zwraca uwagę, że aktualnie problemem jest poparcie samej Unii Europejskiej i Kongresu wobec Ukrainy. To będzie bardzo ciekawa dyskusja, ale już sądzę, że wewnątrz samej Unii Europejskiej i przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. To będzie kluczowe z punktu widzenia Ukrainy, a Pekin pozostanie gdzieś tam z boku i będzie grał dalej tę swoją grę - dodaje autor książki "Biznes w Chinach. Jak odnieść sukces w chińskim świecie".

Przyszłość relacji UE-Chiny

Gwałtowny rozwój sztucznej inteligencji i nowych technologii sprawił, że jesteśmy w trakcie rewolucji technologicznej. Chiny przestały być już takim dostawcą taniego towaru do Europy. To jest bardzo bolesny proces dla Chin, bo one próbują to zbalansować sprzedawaniem technologii do krajów globalnego Południa, przede wszystkim Afryki, która jest bardzo silnie związana z Chinami, bo budowano tam wpływy przez ostatnie kilka dekad - wyjaśnia ekspert.

Zwraca uwagę, że Chiny przestały być wyłącznie producentem taniego towaru, a w dziedzinach takich jak AI czy elektryczne samochody nie ustępują Amerykanom. Największym wyzwaniem dla Unii Europejskiej jest utrzymanie się w tym wyścigu technologicznym. Robią to niemieckie firmy, które dużo inwestują w Chinach. Koncerny samochodowe niemieckie, które próbują się na tą rewolucję technologiczną załapać. Wydaje mi się to kluczowe, w odpowiedzi na pytanie, kto kogo bardziej potrzebuje i jak to zostanie rozegrane między tymi dwoma mocarstwami - stwierdza na zakończenie rozmowy Radosław Pyffel.

Opracowanie: Rudolf Zych