Amerykańska administracja opracowała kilka scenariuszy militarnej interwencji w Wenezueli - informuje "New York Times". Wśród analizowanych rozwiązań znalazły się zarówno precyzyjne naloty, jak i operacje specjalnych jednostek mające na celu schwytanie lub eliminację prezydenta Nicolasa Maduro.

REKLAMA

Pierwszy scenariusz, który przytacza "New York Times", zakłada, że Stany Zjednoczone przeprowadzą naloty na cele wojskowe, aby osłabić poparcie dla prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro. Władze uważają, że jeśli polityk zda sobie sprawę, iż nie jest już chroniony, spróbuje uciec, co narazi go na większe ryzyko pojmania. Przeciwnicy tego scenariusza sugerują, że Wenezuelczycy mogliby zjednoczyć się wokół swojego przywódcy.

Druga opcja zakłada wysłanie przez Stany Zjednoczone do Wenezueli Delta Force, elitarnej jednostki sił specjalnych lub SEAL Team 6, jednostki piechoty morskiej odpowiedzialnej za walkę z terroryzmem. Specjalsi mogliby otrzymać zlecenie schwytania lub zabicia wenezuelskiego lidera.

W takim przypadku administracja Donalda Trumpa próbowałaby obejść obowiązujący od dawna zakaz zabijania zagranicznych przywódców, przekonując, że prezydent Wenezueli jest przede wszystkim szefem kartelu narkotykowego Cartel de los Soles, a nie prawowitym przywódcą kraju.

Trzecia opcja zakłada wysłanie amerykańskich sił specjalnych do Wenezueli w celu przejęcia kontroli nad lotniskami oraz niektórymi polami naftowymi i obiektami infrastruktury krytycznej. Jak zauważa "NYT", dwie ostatnie opcje niosą ze sobą o wiele większe ryzyko dla amerykańskiej armii, zwłaszcza jeśli siły Waszyngtonu będą ścigać Nicolasa Maduro na obszarze miejskim, np. w Caracas, stolicy kraju.

Donald Trump jeszcze czeka

Donald Trump nie bierze pod uwagę opcji, które narażałyby amerykańskich żołnierzy na ryzyko, dlatego w opracowywanych planach kluczowa jest rola bezzałogowców i broni dalekiego zasięgu. Wspomniane rozwiązania mogą okazać się bardziej realne, gdy lotniskowiec USS Gerald R. Ford dotrze w połowie listopada na Karaiby, transportując ok. 5 tys. żołnierzy oraz ponad 75 samolotów bojowych, rozpoznawczych i wsparcia, w tym myśliwców wielozadaniowych F/A-18.

Amerykański dziennik twierdzi, że prezydent USA wstrzyma się z ostateczną decyzją prawdopodobnie do czasu przybycia lotniskowca w region Karaibów. Według "NYT" Trump nie podjął jeszcze decyzji nt. dalszych kroków; nie wie w ogóle, czy podejmować jakiekolwiek działania. Gazeta zauważyła, że gospodarz Białego Domu niechętnie zatwierdza operacje, które mogłyby zakończyć się niepowodzeniem, jednak wielu jego doradców nalega na odsunięcie Nicolasa Maduro od władzy.

Amerykanie gromadzą siły w pobliżu Wenezueli

Przypomnijmy, że Donald Trump oskarżył Nicolasa Maduro oraz wysoko postawionych wenezuelskich urzędników o "terroryzm narkotykowy, korupcję i handel narkotykami". Zdaniem prezydenta USA wenezuelski lider jest szefem narkotykowo-terrorystycznego kartelu, który "zalewa" USA śmiercionośnymi narkotykami.

Według waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic and International Studies w ramach wojskowej kampanii przeciwko wenezuelskiemu narkobiznesowi w pobliżu wybrzeża Wenezueli znajduje się obecnie 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Są tam także cztery niszczyciele, dwa statki desantowe i okręt podwodny o napędzie atomowym. W pogotowiu jest również 10 myśliwców F-35B, osiem samolotów wielozadaniowych Harrier, dziesiątki helikopterów oraz statek MV Ocean Trader jako baza dla operacji specjalnych. W drodze jest również wspomniany lotniskowiec USS Gerald R. Ford.