Chińska armia wzmacnia oddziały bojowe kosztem zaplecza. Według źródeł wojskowych cytowanych przez chińską prasę odchudzona o 300 tysięcy ludzi ma być wojskowa administracja, logistyka, a także między innymi personel domu dla weteranów. Pekin błyskawicznie chce natomiast rozbudowywać stan osobowy marynarki, lotnictwa, wojsk rakietowych, a przede wszystkim desantu.

REKLAMA

O zmianach pisze kierowana z Komitetu Centralnego chińskiej partii główna gazeta Chin "Renmin Ribao". W raporcie publikowanym przez Dziennik Ludowy eksperci wyjaśniają, że chodzi o wzmocnienie możliwości bojowych. W szczególności ma to dotyczyć oddziałów desantu morskiego oraz powietrznodesantowych.

Z kolei główny dziennik Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej precyzuje, że liczebność piechoty morskiej ma być zwiększona z 20 tysięcy do 100 tysięcy. Część ma stacjonować w bazach chińskiej marynarki wojennej w Pakistanie i Dżibuti.

Zwiększona ma być również liczba pilotów wojskowych oraz personelu wojsk rakietowych.

Rosnąca armia Chin niepokoić może zwłaszcza Tajwan. W ostatnich miesiącach rośnie napięcie pomiędzy krajami, a nad wyspą coraz częściej latają chińskie bombowce. Szef tajwańskiej dyplomacji Joseph Wu na początku października mówił nawet, że jego kraj szykuje się do wojny. Jesteśmy gotowi się bronić - podkreślał. Chiny oskarżają władze w Tajpej o "zmowę" z Waszyngtonem. Stany Zjednoczone są główną siła wspierającą Tajwan i dostarczają mu broń, co powoduje irytację Pekinu.

Tajwan to jednak nie jedyne miejsce "na celowniku" czerwonego smoka. W czasie pandemii Chiny nasiliły działania w pobliżu kontrolowanych przez Japonię wysp Senkaku. Niespokojny może być także jeszcze oficjalnie autonomiczny Hongkong oraz Indie, które posiadają sporną granicę z Chinami w Himalajach.

Według cytowanego przez gazetę eksperta wojskowego Chiny muszą być przygotowane na rosnącą rywalizację "z kilkoma innymi krajami". Stoimy w obliczu zagrożenia wojną. Armia powinna pilnie zdać sobie sprawę z tego, że wojna może wybuchnąć lada dzień. Musimy być w pełni przygotowani, gotowi podjąć walkę w każdej chwili - argumentuje ekspert.

Zmiany wojskowe są częścią planu prezydenta Xi Jinpinga, który wyznaczył cel unowocześnienia armii do 2027 roku i zrównania się z amerykańską do połowy wieku.

Chiny nie tylko kończą budowę pierwszego w pełni zaprojektowanego w kraju lotniskowca, pracują nad najnowocześniejszymi samolotami bojowymi i prowadzą intensywniejsze niż w USA testy broni hipersonicznej. Mają również zdecydowanie najliczniejszą armię świata, która liczy ponad 2 miliony żołnierzy.

Na drugim i trzecim miejscu są Indie i Stany Zjednoczone. W każdym z tych krajów armia liczy prawie półtora miliona ludzi. Piąta jest Rosja z milionem wojskowych, wyprzedza ją jeszcze Korea Północna, której wojsko liczy aż 1,3 mln ludzi.

W naszym rejonie świata, nie licząc Rosji, najliczniejsze armie mają Turcja, Francja i Ukraina. Gdyby zrealizowane zostały plany wyznaczone przez Jarosława Kaczyńskiego, Polska miałaby największą armię w Europie.