Chiny zastrzegają sobie prawo do odwetu, jeśli Wielka Brytania zaoferuje posiadaczom brytyjskich paszportów zamorskich w Hongkongu drogę do pełnego obywatelstwa. Oświadczenie rzecznika chińskiego MSZ Zhao Lijian jest reakcją na zapowiedzi płynące z Londynu.

REKLAMA

Zhao odrzucił krytykę Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii w sprawie planów narzucenia Hongkongowi prawa o bezpieczeństwie narodowym. Prawo to ma zabronić między innymi podważania władzy komunistycznego rządu w Pekinie.

Chiny sprzeciwiają się ingerencjom w ich wewnętrzne sprawy i przekazały czterem krajom stanowczy protest - powiedział rzecznik na briefingu prasowym w odpowiedzi na wspólne oświadczenie szefów brytyjskiej, amerykańskiej, kanadyjskiej i australijskiej dyplomacji.

W oświadczeniu ministrowie wyrazili "głębokie zaniepokojenie decyzją Pekinu" i ocenili, że nowe przepisy "ograniczą wolności mieszkańców Hongkongu, a tym samym dramatycznie podważą autonomię Hongkongu i system, dzięki któremu jest on tak zamożny".

Narzucenie Hongkongowi tego prawa naruszy międzynarodowe zobowiązania Chin wynikające z chińsko-brytyjskiej deklaracji w sprawie zarządzania tym terytorium po jego przekazaniu ChRL - napisali, podkreślając, że zawarta w 1984 roku umowa jest prawnie wiążąca i zarejestrowana w ONZ.

Szef brytyjskiego MSZ Dominic Raab ogłosił, że jeśli Pekin nie wycofa się z tego planu, to Londyn zmieni status około 300 tys. posiadaczy brytyjskich paszportów zamorskich (BNO) w Hongkongu. Uzyskaliby oni prawo do dłuższych pobytów w Wielkiej Brytanii, co "otwiera drogę do obywatelstwa w przyszłości" - powiedział minister, cytowany przez BBC.

Chiński parlament zatwierdził w czwartek decyzję, zgodnie z którą prawo o bezpieczeństwie narodowym ma zostać opracowane w Pekinie i nadane Hongkongowi z pominięciem lokalnych organów ustawodawczych. Według hongkońskiej opozycji i wielu zagranicznych komentatorów jest to wyraźne naruszenie zasady "jednego kraju, dwóch systemów", która przewiduje szeroką autonomię tego regionu.