Francuska policja przesłuchuje parę Albańczyków, których uważa się za domniemanych wspólników terrorysty z Nicei. Według źródeł policyjnych podejrzani są oni o pomoc w zorganizowaniu ataku terrorystycznego.

REKLAMA

Przesłuchiwana przez francuską policję para Albańczyków podejrzana jest o dostarczenie pistoletu terroryście z Nicei - twiedzą media francuskie. Sprawca czwartkowego zamachu strzelał właśnie z tego pistoletu do funkcjonariuszy próbujących zatrzymać ciężarówkę, którą wjechał w tłum, zabijając 84 osoby

Nie ma jeszcze pewności, że to właśnie do tych Albańczyków Mohamed Bouhlel wysłał przed zamachem jeden z SMS-ów, w którym prosił o więcej broni. Co więcej, według źródeł policyjnych Tunezyjczyk wysłał kilka takich wiadomości, choć nie wiadomo jeszcze do kogo.

Francuskie media twierdzą, że o pomoc w zorganizowaniu zamachu podejrzany jest również jeszcze inny mężczyzna, który jest przesłuchiwany. Oprócz niego policja zatrzymała pięć innych osób z bliskiego otoczenia tunezyjskiego terrorysty.

Z aresztu tymczasowego została wypuszczona żona Bouhlela, która zapewniła, że nic nie wiedziała o planowanym zamachu, bo byli po rozwodzie i nie mieszkali razem.

Nadsekwańskie media twierdzą, że informacje zawarte w smartfonie Bouhlela wskazują iż odwiedzał on strony internetowe pokazujące tortury i brutalne egzekucje. W jego smartfonie odkryto wiele zdjęć, które robił sam sobie lub młodym kobietom, które uwodził zanim stał się islamskim ekstremistą.

"Przynieś więcej broni"

Według źródeł policyjnych Mohamed Bouhlel miał przed atakiem wysłać SMS, w którym napisał "Przynieś więcej broni. Przynieś pięć dla C.". Litera C to prawdopodobnie inicjał jednego ze wspólników. Tunezyjczyk, kiedy jechał ciężarówką przez promenadę w Nicei miał pistolet, z którego strzelał do policjantów. W samochodzie znajdowały się również atrapy karabinów i granatów.

Być może potrzebował więcej broni, którą chciał kupić, albo odebrać w mieszkaniu jednego ze wspólników. Nie można wykluczyć, że miało do tego dojść tuż przed zamachem.

Dlaczego zamachowiec potrzebował akurat pięciu sztuk broni? Być może, islamscy terroryści planowali serię ataków. W Nicei 31-latek miał wjechać w tłum ciężarówką, a jego wspólnicy mieli w innych miejscach zacząć strzelać do ludzi - to jedna z wersji brana przez śledczych pod uwagę. Jeżeli takie były plany, to pojawia się pytanie, dlaczego wspólnicy mężczyzny nie zaatakowali.

W sobotę do odpowiedzialności za zamach w Nicei przyznało się Państwo Islamskie i określiło sprawcę jako "żołnierza Państwa Islamskiego". Tego samego dnia francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve powiedział, że sprawca zamachu najprawdopodobniej "zradykalizował się bardzo szybko". W niedzielę trwają dalsze przesłuchania osób z otoczenia Bouhlela. Zatrzymano też kolejne dwie osoby - mężczyznę i kobietę, które mogły być z nim powiązane.
Francuska minister zdrowia Marisol Touraine poinformowała, że po zamachu, w szpitalach, przebywa jeszcze 85 rannych osób. 18 z nich - w tym jedno dziecko - jest w stanie zagrażającym życiu.

Media informują, że policjanci strzelali aż dwadzieścia siedem razy zanim udało im się zabić terrorystę. Ciężarówka, za kierownicą której siedział 31-latek, ominęła radiowóz, który blokował wjazd na największy nadmorski bulwar w Nicei. Pojazd wjechał na chodnik, gdzie znajdował się tłum ludzi oglądających pokaz sztucznych ogni z okazji święta narodowego Francji. Zamiast hamować mężczyzna przyspieszył i jechał zygzakiem, by wjeżdżać w grupy uciekających ludzi, w tym dzieci. Jeden z przechodniów próbował wtargnąć do kabiny ciężarówki, by unieszkodliwić zamachowca, ale mu się to nie udało.

Kiedy Tunezyjczyk zobaczył nadbiegających policjantów, zaczął do nich strzelać. Zastrzelił go funkcjonariusz, który ukrył się ze rosnącą koło chodnika palmą i strzelał aż do momentu, kiedy miał pewność, że sprawca jest zabity.

(az)