"Szok!", "Zaskoczenie!" - tak francuska prasa komentuje przyznanie się afrykańskiego imigranta do podpalenia katedry w Nantes we Francji. Usłyszał on zarzuty i został w nocy umieszczony w areszcie śledczym. Chodzi o 39-letniego Rwandyjczyka, który od pięciu lat pracował jako wolontariusz w diecezji, gdzie zapewniono mu dach nad głową i wyżywienie.

REKLAMA

Do podpalania katedry w Nantes przyznał się 39-letni rwandyjski imigrant. Jeszcze tydzień temu w czasie przesłuchań zapewniał, że jest niewinny.

Był on jedną z osób, która posiadała klucze do świątyni. Pracował bowiem jako wolontariusz w diecezji, gdzie pięć lat temu dano mu dach nad głową i wyżywienie. Grozi mu teraz do 10 lat więzienia i 150 tys. euro grzywny.

Rwandyjczyk nie wytłumaczył w zrozumiały sposób, dlaczego podpalił katedrę w kraju, który go przygarnął. Wcześniej jednak nie krył swego gniewu wobec francuskich władz. Jak twierdził, prefektura nie chciała mu przedłużyć dokumentów pobytowych.

Adwokat Rwandyjczyka twierdził wcześniej, że jego klient nie ma nic wspólnego z pożarem. Mężczyzna był odpowiedzialny za zamknięcie katedry w piątek 17 lipca wieczorem. Śledczy zatrzymali go po raz pierwszy tuż po pożarze, który wybuchł następnego dnia. Usiłowali wyjaśnić, czy należycie wykonał on swój obowiązek.

Będący wolontariuszem w diecezji Nantes 39-latek jest dobrze znany rektorowi katedry ks. Hubertowi Champenois. Duchowny powiedział AFP, że mężczyzna "jest Rwandyjczkiem, który kilka lat temu przybył szukać schronienia we Francji, (...) jak setki innych". Był też w katedrze ministrantem. Znam go od czterech, pięciu lat - powiedział ks. Champenois dodając, że ufa mu jak wszystkim innym swoim współpracownikom.

Pożar w katedrze św. Piotra i Pawła w Nantes wybuchł w sobotę 18 lipca, przed godz. 8 rano i został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział ok. 100 strażaków.

W pożarze całkowicie spłonęły 400-letnie barokowe organy, które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku, który strawił jej dach. Prace rekonstrukcyjne po tym wypadku trwały 13 lat.