W porannych, amerykańskich nalotach na Kandahar na południu Afganistanu trafiony został dawny dom przywódcy Talibów mułły Mohammada Omara - poinformowali Talibowie. Jednocześnie podkreślili, że po drugiej nocy nalotów Omar jest cały i zdrowy. W Kabulu zginęli czterej pracownicy ONZ.

REKLAMA

W nocy i nad ranem Amerykanie zbombardowali kilka afgańskich miast, w tym położony na południu kraju Kandahar, siedzibę Talibanu i centrum baz Osamy bin Ladena, a także stolicę Afganistanu. W Kabulu amerykańskie bomby miały spaść między innymi na lotnisko. Mieszkańcy stolicy twierdzą ponadto, że jedna z amerykańskich rakiet trafiła w budynek urzędu zajmującego się likwidacją min przeciwpiechotnych w kraju. W wybuchu zginęły cztery osoby, a jedna została ranna: "Nie mamy pojęcia dlaczego zrzucili bomby akurat tutaj. Jak okiem sięgnąć, w promieniu około pięciuset metrów nie ma absolutnie żadnych instalacji wojskowych. Dlaczego więc tu uderzyli?" - mówili Afgańczycy.

Ich informacje potwierdzono w siedzibie ONZ w pakistańskim Islamabadzie.

Poinformowano, że jedna z amerykańskich rakiet spadła na budynek urzędu ATC (Afghan Technical Consultancy), zajmującego się, we współpracy z ONZ i za pieniądze Narodów Zjednoczonych, usuwaniem min przeciwpiechotnych w Afganistanie. "O dziewiątej wieczorem czasu lokalnego w Kabulu, w czasie bombardowania miasta, trafiona została siedziba Afgańskiego Biura Konsultacji Technicznych. Budynek został zniszczony. Zginęło czterech pracowników. Biuro znajdowało się w wiosce Jakatud, trzy kilometry na wschód od Kabulu - mówiła rzeczniczka ONZ w tym kraju, Stephanie Bunker. Jej oświadczenie to pierwsza, niezależnie potwierdzona informacja o ofiarach amerykańskiej kampanii odwetowej przeciwko Afganistanowi. W czasie konferencji ONZ zaapelowało o zapewnienie ochrony ludności cywilnej, w czasie gdy trwają naloty.

Nie wiadomo jednak ile tak naprawdę osób zginęło od niedzieli w nalotach. Nie wiedzą tego nawet sami Talibowie. „Wczoraj liczba ofiar śmiertelnych wynosiła około 20. To były osoby cywilne. Dziś mamy tylko doniesienia o śmierci czterech osób, które pracowały dla ONZ, zajmując się usuwaniem min. Ale nie wiemy, ilu ludzi zginęło w Kandaharze ani wokół Kabulu" - mówił na konferencji prasowej w Islamabadzie ambasador Talibów Abdul Salam Zaeef. Tymczasem do Kabulu dotarł ostatni konwój z pomocą żywnościową ONZ. Osiem ciężarówek przywiozło wczoraj 220 ton pszenicy. Ze względów bezpieczeństwa ONZ na czas nieokreślony zawiesił pomoc humanitarną

W Afganistanie od dwóch dni jest nasz specjalny wysłannik. Piotr Sadziński przebywa na północy kraju, w trudno dostępnym, górzystym terenie, kontrolowanym przez antytalibańską opozycję. Jakim uzbrojeniem dysponują tamtejsi partyzanci, o tym w jego relacji "na żywo" z godziny 11:00:

W związku z amerykańskimi nalotami granicę z Afganistanem zamknęły tymczasowo Chiny. Decyzję w tej sprawie podjęto już wczoraj, jednak dopiero dziś o niej poinformowano.

13:30