Cztery godziny rozmów i nic - tak rosyjskie media podsumowują spotkanie na Kremlu Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki. Prezydentowi Białorusi chodziło przede wszystkim o uzyskanie niższych cen gazu i ropy: Mińsk twierdzi bowiem, że Moskwa daje mu gorsze warunki zakupu niż choćby Niemcom. Porozumienia ws. rozliczeń przywódcy jednak nie osiągnęli, a po spotkaniu nie zorganizowano wspólnej konferencji prasowej.

REKLAMA

Jak zauważa moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec, przy powitaniu Władimira Putina Alaksandr Łukaszenka niemal w każdym zdaniu używał słowa "problem".

Chciałbym, byśmy rozwiązali te sprawy i nie ciągnęli starych problemów w nowy rok. To niedobrze, gdy stare problemy przenoszone są w kolejny rok - podkreślał.

Obecnie jednak wiele wskazuje na to, że wbrew życzeniom białoruskiego przywódcy "stare problemy" mogą ciągnąć się za Moskwą i Mińskiem w nowym roku.

W czasie blisko czterogodzinnej rozmowy na Kremlu Putin i Łukaszenka nie osiągnęli porozumienia ws. rozliczeń za ropę. Moskwa zamierza stopniowo znosić cła eksportowe na ten surowiec, a to podwyższy cenę dla Białorusi. Mińsk domaga się w związku z tym rekompensaty, ale - jak stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow - strona rosyjska "nie we wszystkim się zgadza".

Rzeczniczka Alaksandra Łukaszenki Natalia Ejsmant powiedziała z kolei agencji BiełTA, że rozmowy były konstruktywne i "doprowadziły do zbliżenia stanowisk obu państw".

Na razie jednak jedyne ustalenie dotyczy powołania grupy roboczej, która ma zająć się problemami we wzajemnych relacjach.

Planowane jest kolejne spotkanie, ale - jak podał Pieskow, cytowany przez agencję TASS - "na razie nie ma dokładnej daty".

We wtorek wieczorem zarówno rzecznik Kremla, jak i przedstawicielka Łukaszenki mówili, że spotkanie ma odbyć się jeszcze przed końcem roku.

Moskwa i Mińsk próbują rozstrzygnąć rozbieżności we wzajemnych relacjach, w szczególności dotyczące spraw energetycznych. Strona rosyjska dała do zrozumienia, że chce bardziej zaawansowanych procesów integracyjnych, m.in. utworzenia wspólnych instytucji państwa związkowego przewidzianych przez umowę z 1999 roku, takich jak wspólna waluta, sądy czy polityka celna.

Białoruś jednak boi się głębszej integracji z Rosją. Zdaniem białoruskich ekspertów, Moskwa stawia Mińskowi ultimatum, które utrzymanie dotowania białoruskiej gospodarki uzależnia od stopniowego ograniczania suwerenności sojusznika.