Wyrok w procesie trzech członkiń rosyjskiego punkrockowego zespołu Pussy Riot zapadnie 17 sierpnia o godz. 13 (czasu polskiego) - ogłosiła sędzia Marina Syrowa na rozprawie w Moskwie. Artystki są oskarżone o chuligaństwo w prawosławnej świątyni.

REKLAMA

Członkinie zespołu wystąpiły dziś z ostatnim słowem. Nadieżda Tołokonnikowa oświadczyła, że proces "zbliżył się do standardów stalinowskich "trójek" (chodzi o trzyosobowe zespoły NKWD wydające wyroki śmierci w doraźnych procesach podczas czystek z lat 30.). Spodziewamy się wyroku skazującego, bo przegrałyśmy z machiną sądową. Ale z drugiej strony, wygrałyśmy - cały świat widzi, że sprawa jest sfabrykowana. Żadna z obietnic (prezydenta Władimira) Putina dotycząca dążenia do państwa prawa nie została dotrzymana - oświadczyła druga z artystek Jekatierina Samucewicz, cytowana przez portal Grani.ru.

Prokurator żądał we wtorek trzech lat pozbawienia wolności dla każdej z członkiń zespołu. Adwokaci domagali się ułaskawienia artystek.

22-letnia Tołokonnikowa, 29-letnia Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina zostały oskarżone o "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela wykonały w maskach utwór "Bogurodzico, przegoń Putina".

O uwolnienie performerek apelowali - bezskutecznie - rosyjscy i zagraniczni twórcy kultury i artyści. Według oponentów rosyjskich władz proces trzech młodych kobiet jest motywowany politycznie i stanowi jedną z prób uciszenia rosyjskiej opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne i wielkie protesty.