Przy koszarach korsykańskiej żandarmerii eksplodował samochód, w którym separatyści umieścili butlę z gazem. Wybuch spowodował wyrwę w murze budynku. Na szczęście nikt nie został ranny. Mogło dojść do tragedii, tym bardziej, że w zaatakowanych koszarach mieszkają m.in. rodziny żandarmów z dziećmi.

Podmuch wybuchu przewrócił zresztą syna jednego z żandarmów, który wychodził z koszar w Vescovato. Na szczęście nic mu się nie stało. Policja podkreśla, że eksplozja mogła m.in. zabić przypadkowych przechodniów, bo samochód z butlą gazu zaparkowany został przy ulicy.

W zaatakowanych koszarach mieszkają m.in. żandarmi przysłani ostatnio na Korsykę z innych regionów Francji, właśnie w celu walki z separatystami. Zdaniem komentatorów, środowy zamach ma zastraszyć siły porządkowe przed zbliżającym się zlotem separatystów z całego świata na Korsyce.