Niecodzienny w dobie kryzysu problem mają władze amerykańskiego miasteczka Galveston w Teksasie. Pilnie poszukują... pracowników. Rok temu miasto znalazło się na drodze tropikalnego huraganu. Woda zalała wiele ulic, a mieszkańców czasowo ewakuowano. Od tamtej pory brakuje rąk do pracy.

Jak sprawdził amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, od ręki znaleźć można zatrudnienie w hotelach, restauracjach, sklepach czy w miejscowym kompleksie medycznym, połączonym z uczelnią. Pracodawcy skarżą się jednak, że na targach pracy, kiedy pada nazwa miasta, ludzie od razu myślą: "huragan". I ze strachu rezygnują z dalszej rozmowy. Jeżeli taka sytuacja potrwa dłużej, wiele firm zostanie zamkniętych z powodu brak rąk do pracy.