Po wigilijnej uczcie na spacer na pewno nie wybierze się dziewięciu mieszkańców polskiej stacji naukowej na Spitsbergenie. Nikt ich też nie odwiedzi. Najbliżsi sąsiedzi znajdują się ponad 200 km od nich, a długą podróż utrudnia silny wiatr. Wieje z prędkością ponad 140 km na godzinę.

Tutaj kontaktów się nie utrzymuje ze względu na brak dostępności. Tutaj można dostać się tylko helikopterem o tej porze roku, tudzież skuterem. Jednak sezon na poruszanie się skuterami zaczyna się dopiero od marca, gdy występują noce polarne. Wówczas jest nieco lepsza widoczność, a przez to bezpieczniej - opowiada Andrzej Araźny, kierownik polskiej stacji.