We Francji strajkują chyba najmłodsi na świecie związkowcy. Protest nazywany jest "strajkiem w krótkich spodenkach". 10-letni uczniowie okupują szkolną stołówkę i rozdają ręcznie napisane ulotki. Żądają smaczniejszych i zdrowszych obiadów.

Strajkujące maluchy skarżą się, ze serwowane im kluski są niedogotowane, mięso przypieczone, a owoce niedojrzałe. W czasie przerw obiadowych siadają przy stolach stołówki w Maroue w Bretanii z własnymi kanapkami. Kucharki są bezradne, tym bardziej, że ich rola ogranicza się zwykle tylko do podgrzewania gotowych dań, które przywożone są bezpośrednio z fabryki żywności.

Na razie w imieniu demonstrantów negocjuje zaskoczona dyrektorka. Zaapelowała ona do mera o rozwiązanie patowej sytuacji. Firma produkująca niesmaczne potrawy już się przestraszyła "małych agitatorów" i pospiesznie obiecuje, że zadba o lepszą jakość sprzedawanego w szkole jedzenia.