W Belgii - niepewność w sprawie możliwości zorganizowania wyborów prezydenckich wśród Polonii - donosi korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Belgijska Polonia jest zaniepokojona.

Władze belgijskie muszą się wypowiedzieć, czy polskie wybory prezydenckie będą zgodne z obowiązującym w Belgii w prawem, czyli z ograniczeniami wprowadzonymi w związku z koronawirusem. Jaka ustaliła dziennikarka RMF FM w belgijskim MSZ - w tej sprawie wpłynęły aż dwa listy polskich władz. Jeden dotyczący fizycznego udziału w wyborach Polaków mieszkających w Belgii, a drugi - korespondencyjnego. 

Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM, nie ma możliwości zorganizowania w Belgii fizycznego głosowania w maju, natomiast co do korespondencyjnych wyborów - Bruksela nie podjęła decyzji. Chodzi przede wszystkim o możliwość pracy komisji wyborczych. Każda z komisji ma składać się z minimum 5 osób. Zamiast 7 komisji obwodowych, które były podczas ostatnich wyborów - mają być tylko 3 i wyłącznie w polskich placówkach dyplomatycznych, czyli w konsulacie, ambasadzie i stałym przedstawicielstwie przy UE. 

Oczywiście strona polska zapewnia, że dochowany będzie dystans fizyczny, a środki dezynfekujące będą dostępne na miejscu. Belgijskie władze wypowiedzą się w tej sprawie najwcześniej w przyszłym tygodniu, ponieważ dopiero w piątek podejmą decyzję w sprawie przedłużenia lub poluzowania obowiązujących w  kraju restrykcji. Polskim władzom pozostanie więc niewiele czasu na rejestrację i rozesłanie kart wyborczych. 

Zaniepokojona jest także Polonia w Belgii. Dziennikarka RMF FM dostała alarmistyczne maile i SMS-y od rodaków mieszkających w Belgii. Jeśli wyjdę zagłosować, to mija się to z lokalnym prawem i restrykcjami - pisze pani Magdalenia. Nie tylko narażę siebie i bliskich na chorobę, ale złamie belgijskie prawo, bo wezmę udział w masowym zgromadzeniu - dodaje. 

Opracowanie: