W środę znane będą wstępne wyniki wyborów parlamentarnych w Pakistanie. O miejsca w Zgromadzeniu Narodowym walczyły opozycyjne partie Benazir Bhutto i Nawaza Sharifa oraz rządząca Pakistańska Liga Muzułmańska prezydenta Perveza Musharrafa. Z prawa do głosowania skorzystała jednak tylko część uprawnionych. Wielu Pakistańczyków pozostało w domach, w obawie przed krwawymi zamachami.

Głosowanie początkowo miało odbyć się 8 stycznia - zostało jednak przełożone po śmiertelnym zamachu 27 grudnia ubiegłego roku na byłą premier i liderkę opozycji Benazir Bhutto.

Wybory, mające przywrócić system demokratyczny w Pakistanie po zamachu stanu, jakiego Musharraf dokonał w 1999 r., odbywają się w sytuacji przybierającej na sile rebelii islamskich radykałów na terenach graniczących z Afganistanem.

W całym kraju nad spokojnym przebiegiem elekcji czuwa 470 tys. policjantów i żołnierzy. Natomiast deklarację prezydenta Musharrafa, że wybory będą uczciwe, weryfikuje ponad tysiąc zagranicznych obserwatorów.

Przedwyborcze sondaże dają największe szanse na zwycięstwo Pakistańskiej Partii Ludowej (PPP), której przewodziła Bhutto.

Rządząca obecnie Pakistańska Liga Muzułmańska (PML-Q) wspierająca Perveza Musharrafa, musi liczyć się ze sporymi stratami, zarówno na rzecz PPP, jak i Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej Nawaz (PML- N), kierowanej przez byłego premiera Nawaza Sharifa.