35 osób zginęło, a kilkanaście zostało rannych w wyniku zawalenia się wiaduktu-mostu na autostradzie w Genui na północy Włoch we wtorek - taki bilans katastrofy podają media. Są to dane wstępne. Gruzowisko przeszukują setki strażaków i ratowników.

35 osób zginęło, a kilkanaście zostało rannych w wyniku zawalenia się wiaduktu-mostu na autostradzie w Genui na północy Włoch we wtorek - taki bilans katastrofy podają media. Są to dane wstępne. Gruzowisko przeszukują setki strażaków i ratowników.
Zawalony most w Genui /LUCA ZENNARO /PAP/EPA

Oddany do użytku w 1967 roku wysoki most autostrady A10 długości prawie 1200 metrów zawalił się o godzinie 11.50 w trakcie gwałtownej ulewy nad miastem.

W związku z katastrofą budowlaną w Genui władze włoskie uruchomiły specjalną infolinię:+39 010 5360 367, pod którą można zgłaszać osoby zaginione oraz uzyskać informacje nt. osób poszukiwanych.

Środkowy długi odcinek drogi runął z wysokości 50 metrów, pociągając za sobą około 30 samochodów i trzy ciężarówki. Wiele z tych pojazdów zostało doszczętnie zmiażdżonych.

Władze regionu Liguria oraz włoska Obrona Cywilna wyraziły obawy, że bilans może wzrosnąć.

Przybyli natychmiast na miejsce ratownicy powiedzieli włoskim mediom, że to, co tam zobaczyli, to "piekło". 

Na filmie widać moment zawalenia się mostu:

Ekipy, specjalizujące się w przeszukiwaniu ruin po trzęsieniu ziemi, zdołały wyciągnąć kilkunastu rannych. Kilka osób jest w stanie ciężkim.

Inni mówią, że cudem zdołali się uratować. Jednym z nich jest 33-letni piłkarz Davide Capello, który ze swoim samochodem spadł razem z fragmentem mostu, a następnie zdołał wyjść z auta o własnych siłach. Bramkarz, który nie odniósł większych obrażeń, powiedział: To była apokaliptyczna scena.

Ucierpieli także ludzie w jednym z domów znajdujących się pod olbrzymią konstrukcją. W związku z obawami, że może ona w całości runąć, z 11 okolicznych budynków ewakuowano łącznie 440 mieszkańców.

W rejonie Genui w dniu masowych wyjazdów w związku ze środowym świętem Ferragosto we Włoszech doszło do paraliżu komunikacyjnego. Władze apelują, by omijać miasto. Zamknięty jest duży odcinek autostrady A10.

Zdaniem władz jest za wcześnie na ustalenie przyczyny katastrofy, ale wielu ekspertów wyraża opinię, że mógł być nią stan wiaduktu i brak jego odpowiedniej konserwacji. Przypomina się, że most od lat wywoływał obawy specjalistów, którzy alarmowali, że może się zawalić.

Dyrekcja włoskich autostrad w wydanym komunikacie poinformowała, że na wiadukcie prowadzone były ostatnio prace mające na celu wzmocnienie struktury. Sprowadzony tam został, jak dodała, specjalistyczny sprzęt. Jednocześnie most był cały czas monitorowany - zapewniono.

Premier Giuseppe Conte po przybyciu na miejsce katastrofy w Genui oświadczył: W obliczu takiej tragedii pytanie, co się stało, muszą zadać sobie wszyscy; wszystkie kompetentne władze i osoby sprawujące odpowiedzialność". Dodał, że ustalenie przyczyn wymaga czasu. "Lecz taka tragedia jest nie do pojęcia w nowoczesnym państwie - stwierdził szef rządu.


Minister spraw wewnętrznych, wicepremier Matteo Salvini zapowiedział, że dołożone zostaną wszelkie starania, by ustalić winnych.

Jeśli są zobowiązania europejskie zabraniające nam wydawać pieniądze na zapewnienie bezpieczeństwa w szkołach, do których chodzą nasze dzieci, i na autostradach, którymi jeżdżą nasi pracownicy, przedłożymy ponad wszystko bezpieczeństwo Włochów - napisał Salvini na Twitterze.

Cały most zostanie zburzony, co będzie miało poważne reperkusje dla ruchu i wywoła problemy w mieście - zapowiedział wiceminister infrastruktury i transportu Edoardo Rixi.

Władze Genui ogłosiły dwudniową żałobę w mieście w środę i czwartek.

(ag, az)