W 2010 roku na świecie zginęło dotychczas co najmniej 42 dziennikarzy - poinformował Międzynarodowy Instytut na rzecz Bezpieczeństwa Prasy (INSI). Według niego, kwiecień był dla mediów najkrwawszym miesiącem od pięciu lat - zginęło 17 dziennikarzy.

Instytut przekonuje, że rządy na całym świecie powinny zrobić więcej, by chronić reporterów i osądzić ich zabójców. Jak dotąd w 8 na 10 z ubiegłorocznych spraw nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności - informuje w raporcie INSI.

To przypomina nam o cenie, jaką płacimy za dostarczane nam informacje - uważa dyrektor INSI Rodney Pinder. Szokująca liczba zabitych w kwietniu stawia tę kwestię w jeszcze ostrzejszym świetle. Każda z tych spraw pokazuje naglącą potrzebę podjęcia działań, zarówno w krajach, których to dotyczy, jak i na arenie światowej.

Ostatnio najgorszymi latami dla mediów były: rok 2007, kiedy zginęło 172 dziennikarzy oraz 2006, kiedy zabito ich 168. Wielu spośród nich zginęło w Iraku. Obecnie jednak najwięcej zabójstw nie dotyczy korespondentów, lecz lokalnych dziennikarzy piszących o takich sprawach, jak przestępczość zorganizowana czy korupcja.

W tym roku siedmiu dziennikarzy zginęło w Hondurasie, sześciu w Meksyku, czterech w Pakistanie, po trzech w Kolumbii i Nigerii oraz po jednym m.in. w Nepalu, Wenezueli, na Cyprze, w Rosji, Ekwadorze i Turcji. W co najmniej 27 przypadkach w tym roku udowodniono, że śmieć dziennikarza miała związek z wykonywaną przez niego pracą.

Pinder wezwał kraje, w których zabici zostali dziennikarze, zwłaszcza Honduras, Meksyk, Pakistan, Kolumbię i Nigerię, do przeprowadzenia pełnych dochodzeń i osądzenia winnych.

INSI opublikował swój raport przed Światowym Dniem Wolności Prasy obchodzonym 3 maja pod patronatem UNESCO. ONZ-owska organizacja zaapelowała, by tego dnia w redakcjach na całym świecie uczcić minutą ciszy pamięć 1,5 tys. dziennikarzy zabitych w ciągu ostatnich 14 lat.