PKO BP sprawdzi, czy akcja ukraińskiej milicji podatkowej w kijowskiej filii banku Kredobank, będącego własnością polskiego banku, była zgodna z procedurami obowiązującymi na Ukrainie. Uzbrojeni i zamaskowani agenci grozili pracownikom bronią i skonfiskowali dokumentację klientów. Do zdarzenia doszło w piątek w południe.

Funkcjonariusze skonfiskowali telefony pracowników, zabronili im i klientom opuszczać pomieszczenia banku, po czym wyważyli drzwi oddziału kasowego i zabrali komputery oraz dokumentację wszystkich operacji finansowych z ostatnich dwóch lat. Skonfiskowali także nagrania z zainstalowanych w banku kamer.

Działania milicji wywołały panikę wśród pracowników i klientów; wszyscy myśleli, że chodzi o napad. Do szpitala w stanie przedzawałowym trafił kierownik oddziału. Trzy pracownice zostały zatrzymane i za kratkami spędziły dwa dni. Milicja wyjaśnia, że postępowała na podstawie decyzji sędziego z Żytomierza, który nałożył areszt na konta jednej osoby prawnej i sześciu osób fizycznych, klientów kijowskiej filii Kredobanku.

Bank nie może ponosić odpowiedzialności za działania swoich klientów indywidualnych - twierdzi doradca prezesa zarządu Kredobanku, Roman Szostak. Ocenia, że środki zastosowane przez milicję nie odpowiadały normom prawa ukraińskiego. Nasz bank nigdy nie unika współpracy z organami ścigania i udziela im wszelkich informacji tak, jak przewiduje to prawo - podkreślił Szostak.

Kredobank jest jednym z największych banków na Ukrainie. Od sierpnia 2004 r. PKO Bank Polski jest jego akcjonariuszem większościowym; kontroluje on ponad 69 proc. akcji Kredobanku. Udział PKO BP w Kredobanku to największa polska inwestycja na Ukrainie.