Około stu osób manifestowało w Kijowie swoje niezadowolenie z powodu rozpoczynającej się tego dnia wizyty na Ukrainie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. "Precz z moskiewskimi okupantami!", "Moskalu! Nie ostrz zębów na Ukrainę", "Bandera wprowadzi porządek" - głosiły trzymane przez nacjonalistów transparenty.

Samolot rosyjskiego prezydenta wylądował w ukraińskiej stolicy w południe. Nieopodal centrum miasta, na placu Sofijskim, zebrali się w tym czasie nacjonaliści z partii Swoboda, którzy uważają, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wymienia ukraińskie bogactwa narodowe na ulotne poparcie Moskwy.

Do podobnych akcji doszło we Lwowie oraz w Łucku na zachodniej Ukrainie. Wzięło w nich udział po kilkadziesiąt osób.

Miedwiediew spędzi w Kijowie dwa dni. Wicepremier Ukrainy Andrij Klujew zapowiedział wcześniej, że w jej trakcie podpisanych zostanie pięć dokumentów: o demarkacji wspólnej granicy, współpracy w rozwoju satelitarnego systemu nawigacyjnego GLONASS, o współpracy bankowej, turystycznej i kulturalno-oświatowej.

Ukraińska opozycja zarzuca tymczasem prezydentowi Janukowyczowi, że idzie na zbyt daleko posunięte ustępstwa wobec Rosji. W zeszłym tygodniu ostrzegła, że Miedwiediew przywiezie do Kijowa również umowy energetyczne, m.in. w sprawie połączenia rosyjskiego giganta Gazpromu z ukraińską państwową spółką paliwową Naftohaz.

Janukowycz i Miedwiediew ustalili w kwietniu, że stacjonująca na Ukrainie rosyjska Flota Czarnomorska, zamiast opuścić ten kraj w 2017 roku, pozostanie w nim o 25 lat dłużej. W zamian za to Ukraina uzyskała 30-procentową zniżkę na kupowany od Rosji gaz ziemny.