Bezdomny 30-letni Czech Karel G. robił wszystko, co mógł, by narazić się organom ścigania. Chciał bowiem zapewnić sobie w więzieniu dach nad głową, wikt i opierunek. Wielokrotne próby przejścia na utrzymanie państwa spełzały jednak na niczym…

Karel G. rozpoczął swe desperackie starania od wybicia szyby w policyjnym radiowozie. Został zatrzymany w Uście nad Łabą. Zeznał wówczas, że nie ma pracy ani domu, więc chce pójść do więzienia. Policjanci - zamiast do aresztu - zawieźli go jednak do… kliniki psychiatrycznej. Stamtąd bezdomny został wypisany po trzech dniach.

Karel G. jednak nie rezygnował. Tuż po opuszczeniu kliniki zniszczył bramę zajezdni trolejbusowej. I cierpliwie czekał, aż zatrzyma go policja. Ku swemu rozczarowaniu, zatrzymany nie został. Zdewastował więc bankomat, powodując straty finansowe w wysokości 110 tysięcy koron, a więc ponad 5 tysięcy dolarów. Za ten ostatni występek będzie już musiał odpowiedzieć przed sądem. Niestety… z wolnej stopy.

Czescy policjanci liczą, że proces odbędzie się szybko. Obawiają się bowiem, że następnym razem zdesperowany Karel G. mógłby kogoś zranić.