Niewystarczające wyszkolenie inspektorów kontroli bezpieczeństwa pracy i inne zaniedbania mogły być przyczyną wczorajszej katastrofy w kopalni węgla w USA. Takie hipotezy stawiają amerykańskie media. Do katastrofy, w której zginęło 25 górników, doszło w Montcoal w Wirginii Zachodniej.

Jak poinformowała telewizja Fox News, kontrola wykazała, że federalna agencja odpowiedzialna za bezpieczeństwo w kopalniach (MSHA) nie szkoliła właściwie swoich inspektorów. Wyniki ogłoszono na kilka dni przed tragicznym wypadkiem.

W raporcie z kontroli z 30 marca stwierdzono, że 56 procent starszych inspektorów agencji nie przeszło właściwego szkolenia w latach 2006-2007. Jak zwracają uwagę eksperci, braki w wyszkoleniu inspektorów zwiększają ryzyko, że nie wykryją oni niebezpiecznych warunków pracy w kopalniach, które zwiększają prawdopodobieństwo wypadków.

W katastrofie w kopalni Upper Big Branch zginęło 25 górników, a czterech jest nadal zaginionych. Była to jedna z najtragiczniejszych katastrof górniczych w USA w ostatnim dziesięcioleciu.

Przyczyny eksplozji w kopalni nie są na razie znane i nie jest jasne, czy braki w wyszkoleniu inspektorów federalnych miały z nią związek.

Podejrzewa się, że chodzi o wybuch metanu. Jak podają przedstawiciele MSHA, w kopalni Upper Big Branch notowano już przypadki naruszenia przepisów nakazujących właściwe wentylowanie w celu zapobieżenia gromadzeniu się metanu w zbyt dużych stężeniach.

W zeszłym roku firma kierująca kopalnią, Massey Energy, została ukarana grzywnami w wysokości ponad 382 000 dolarów za systematyczne naruszanie tych przepisów.

Wybuch metanu był także przyczyną śmierci 12 górników w pobliskiej kopalni Sago Mine w Wirginii Zachodniej w 2006 r. Po tym wypadku władze stanowe obiecywały zaostrzenie norm bezpieczeństwa pracy, a Kongres uchwalił ustawę nakazującą operatorom kopalni węgla magazynowanie większych zapasów tlenu i powzięcie innych środków prewencyjnych.